Senacka Komisja Sprawiedliwości głosami podzielonymi w stosunku 10 do 10, przesłała 24 czerwca do Senatu proponowaną przez prezydenta Bidena kandydaturę Davida Chipmana na dyrektora ATF. W kadencji, która dla całej machiny Demokratycznej z Białym Domem na czele ma upłynąć pod znakiem walki z II Poprawką do konstytucji, to kluczowa nominacja.
W czasie prezydentury Baracka Obamy wprowadzono zasadę, że kandydat na stanowisko dyrektora federalnego Biura do spraw Alkoholu, Tytoniu, Broni i Materiałów Wybuchowych (ATF) musi być zatwierdzony przez Senat. Od tamtej pory ciągłe polityczne walki w administracji sprawiły, że Biuro miało tylko jednego pełnoprawnego dyrektora – a i to na krótko – zaś ważną dla funkcjonowania swobód obywatelskich agencją rządzili przez ostatnie lata dwaj z rzędu „pełniący obowiązki”.
ATF to sporych rozmiarów służba odpowiedzialna za regulowanie wszystkich kwestii związanych z towarami akcyzowymi, bronią palną i materiałami wybuchowymi – a więc, importem, eksportem, produkcją, obrotem i egzekwowaniem prawa federalnego obowiązującego w tej materii, w tym prowadzeniem dochodzeń. Jej dyrektor ma olbrzymi wpływ na generowanie dyrektyw i ich interpretację oraz na sposób działania agentów biura w przebiegu postępowań śledczych.
Od początku swego samodzielnego istnienia w 1972 roku (bo wcześniej te zadania wykonywała policja skarbowa – IRS), Biuro zmagało się z kiepską reputacją, nazywane „Gun Gestapo”, albo i gorzej. Przez ostatnie lata, za Trumpa, paradoksalnie mimo „p.o.” w fotelu dyrektora, Biuro zrobiło wielki krok w kierunku usprawnienia działań administracyjnych i pojednania ze zwolennikami II Poprawki. Postępująca komputeryzacja obiegu dokumentów, w parze z porzuceniem poprzednio obowiązującej zasady sztucznego utrudniania postępowań o rejestrację karabinów z lufą poniżej 16 cali (SBR) czy tłumików sprawiły, że nagle trwające dotąd latami postępowania udawało się załatwić w ciągu kilku tygodni.
Nominacja Davida Chipmana na dyrektora całe to z trudem odzyskane zaufanie znowu poważnie podkopie, gdyż jest to osoba niezwykle kontrowersyjna – i to nie tylko wśród obywateli, ale mająca także licznych wrogów wewnątrz agencji. Emerytowany po 25 latach pracy były agent specjalny ATF rozpoczął po odejściu kilka lat temu bardzo głośną działalność w dwóch fundacjach, których celem jest zacieśnienie kontroli nad bronią palną i wyeliminowanie wielu szczególnie popularnych na amerykańskim rynku typów broni – jak aery. Właśnie te ostatnie są mu szczególnie solą w oku, zwłaszcza odkąd ogłoszono, że liczba Czarnych Karabinów w rękach cywilnych przekroczyła 10 milionów egzemplarzy
źródło: ATF