Znajomy właściciel sklepu z bronią w Czechach, którego odwiedziliśmy w lecie, powitał nas stwierdzeniem „Bude válka – všichni se připravují (będzie wojna – wszyscy się przygotowują)”, bo ludzie wykupują broń i amunicję w niespotykanych ilościach.
Tak, czasy stają się coraz mniej spokojne, rewolucja wisi w powietrzu – a w Stanach Zjednoczonych nawet się już chyba zaczęła. W jaki sposób skutecznie bronić się przed atakiem w domu lub mieszkaniu, jaką bronią i czym załadowaną, a także w jaki sposób broń taką przechowywać zgodnie z przepisami prawa? Postaram się choć w części odpowiedzieć na te pytania w niniejszym artykule.
W jaki sposób?
Aby w ogóle móc mówić o skutecznym użyciu broni w stresie, należy trenować, trenować i raz jeszcze trenować strzelanie i obsługę broni – tej konkretnej, którą zamierzamy się bronić. Ale najpierw trzeba się nauczyć strzelać, bo ogólne zasady strzelania z czegokolwiek są wspólne, zasady trafiania także. Ale jak wiadomo, strzelanie to jedno, a trafianie w cel, który wybraliśmy PRZED wystrzeleniem to drugie. To nie jest temat tego artykułu, ale wspomnę tylko, że warto zastosować sprawdzoną metodykę szkolenia: zaczynamy od wiatrówki, potem przechodzimy na kabekaes i pistolet bocznego zapłonu. Jak już trafiamy wszystkimi strzałami w „czarne pole” tarczy, przejść możemy na broń centralnego zapłonu lub strzelbę – która niby też jest centralnego zapłonu, ale zwyczajowo klasyfikuje się ją oddzielnie, jako „broń gładkolufową”. Ten etap nauki najlepiej przeprowadzić w jakimś klubie strzeleckim, który ma kompetentnych i sympatycznych instruktorów – przy czym o to drugie jest zwykle łatwiej. Jak strzelanie wychodzi nam już tak, że na dystansach właściwych dla danego rodzaju broni (czyli broń krótka – min. 15 metrów, broń długa – min. 50 metrów) uzyskujemy co najmniej 75 punktów na 100 możliwych na standardowej tarczy pierścieniowej (tzw. olimpijskiej), możemy przystąpić do wybierania broni. A, nie wspomniałem o strzelbie… Tu jest trochę trudniej, bo zazwyczaj naturalnym środowiskiem strzelań z tej broni są rzutki, i zaczynać powinniśmy od tzw. prostego trapu, czyli prostych rzutków odchodzących, gdzie także możemy zastosować przelicznik 7 na 10 zestrzelonych, jako oznakę nabycia odpowiedniego obycia strzeleckiego. Ale w Polsce dość trudno jest znaleźć strzelnicę rzutkową, a jeśli już, będzie to strzelnica myśliwska. Można więc – wzorem wielu strzelnic komercyjnych – zdać się na strzelanie do blaszanych celów reaktywnych. Tyle, że to jest bardzo proste zadanie, bo poppery stoją zazwyczaj blisko – więc tu wskazane jest podkręcenie wymagań, do poziomu co najmniej 8 na 10, a lepiej 9 na 10.
Resztę odpowiedzi na pytanie „jak?” otrzymamy, jeśli uda się nam znaleźć dobrą szkołę strzelania dynamicznego, najlepiej sformatowaną w kierunku IPSC, bo ten sport wymaga rzeczywistych umiejętności strzeleckich i wielu takich strzelców-instruktorów ma coś ciekawego do przekazania