Włoski wynalazca i producent Giulio Sosso skonstruował w latach 30. serię modeli pistoletów zasilanych nietypowym magazynkiem – z których do naszych czasów dotrwała dosłownie garść pojedynczych egzemplarzy.
Na ile nam dzisiaj wiadomo, na świecie ocalało zaledwie cztery lub pięć egzemplarzy pistoletów Sosso. Szanse zobaczenia tej broni na własne oczy, nie mówiąc o wzięciu do ręki czy rozłożeniu, by zbadać wewnętrzną konstrukcję, są raczej minimalne – by nie powiedzieć: znikome. „To po co pisać artykuł o czymś takim?” – może ktoś zapytać. Moim zdaniem jednak warto, i to z paru powodów.
Po pierwsze, konstrukcje pana Sosso, jakkolwiek niemieszczące się w pistoletowym mainstreamie, są interesujące z punktu widzenia zarówno historycznego, jak i przede wszystkim – technicznego. A po drugie – no skoro już mieliśmy okazję trzymać w rękach trzy z pięciu zachowanych egzemplarzy, a jeden nawet rozłożyć na dzwonka, to grzechem byłoby nie podzielić się nabytą wiedzą. Bo stara, nietypowa broń jest jak zagrożony gatunek zwierząt. Jeśli się jej nie opisze, póki istnieje i ktoś może coś o niej powiedzieć – to jutro aktualny posiadacz może ją oddać w kolejnej akcji „rozbrajania terenu” za bon wartości 50 euro czy dolarów na wódkę, a policja skwapliwie skorzysta z okazji, by wysłać ją do pieca. Bo te same rządy, które doznają drżenia kolan na samą myśl o możliwości wypożyczenia do pooglądania w muzeum tego, czy innego bohomazu – zabytki ludzkiej pomysłowości i przemysłu niegdyś służące obronie osobistej czy narodowej, niszczą z perwersyjną wręcz zaciekłością
Ilustracje: archiwum autora i FNA-Brescia