Zapytajcie kogo chcecie o niemiecki powojenny peem – a odpowie bez namysłu: „MP5”! Przez lata w RFN popularniejsza była jednak inna konstrukcja, której koniec kojarzy się powszechnie z olimpijską tragedią w Monachium – choć ta wynikła z błędów ludzkich, a nie sprzętowych.
Zakłady Walthera zasłynęły w historii pistoletami samopowtarzalnymi PP i P.38, a potem bronią długą na naboje karabinowe – G.43 – i pośrednie – MKb 42(W), pozostając na uboczu niemieckiej szkoły konstrukcyjnej pistoletów maszynowych. Co jest niemałym osiągnięciem, bo w Niemczech peemy robili wszyscy. W niemal 140-letniej historii fabryki powstały tam zaledwie dwa ich modele własne – a trzeci produkowano usługowo, dla obcej firmy. W 1916 roku Fritz Walther bez powodzenia próbował szczęścia w konkursie GPK na peem, który dał światu MP 18,I Hugo Schmeissera z zakładów Theodora Bergmanna, a w drugiej połowie lat 30. też dla Bergmanna (ale syna, Theodora Emila) produkował MP 34/1 – poprzednika modelu MP 35/1.
Pod koniec II wojny światowej miejscowość Zella Mehlis w Turyngii, gdzie mieściła się fabryka Walthera, zajęli Amerykanie. Z początku Fritz Walther został aresztowany z racji swoich funkcji partyjnych, ale gdy kwartał później wyzwoliciele wycofywali się zgodnie z ustaleniami poczdamskimi za Łabę, pozostawiając Turyngię Sowietom, wypuścili go z ciupy i zaproponowali mu transport na Zachód, jak wielu innym niemieckim konstruktorom i naukowcom. Walther skorzystał z propozycji i wyjechał do Ulm nad Dunajem, gdzie w 1949 roku założył na nowo fabrykę, produkującą wówczas arytmometry (mechaniczne kalkulatory) i inne wyroby metalowe. Od roku 1950 powoli wracał do produkcji broni, zaczynając od wiatrówek i broni sportowej kalibru .22 LR
ilustracje: U.S. EMBASSY & CONSULATE IN PORTUGAL oraz autor