Dziś zapraszamy Państwa do testu nabojów do przeznaczonych do samoobrony, czyli takich do noszenia w broni – jeśli zamierzamy nosić ją na co dzień w ukryciu. Wybraliśmy najpopularniejszy w naszym kraju kaliber oraz (jako że Boh trojcu lubit) trzy modele amunicji dostępnej na polskim cywilnym rynku.
Temat sprowokowało zapytanie posła Tomasza Głogowskiego z klubu KO – którego przy okazji pozdrawiamy, a o którym to zapytaniu szerzej piszemy na stronach 74-75, w dziale „Prawo i broń” – dotyczące rozwiania pewnych wątpliwości związanych z noszeniem broni posiadanej na podstawie pozwolenia wydanego do celów sportowych. Nie wdając się tu w rozważania prawne (te przedstawia Joanna Majo we wspomnianym artykule) wypada jedynie stwierdzić, że skoro broń wolno nam nosić, to znaczy że można to robić. „Nosić”, czyli wedle definicji zawartej w art. 10 ust. 9 ustawy o broni i amunicji przemieszczać ją w stanie załadowanym – z nabojami w magazynku podpiętym broni i w komorze nabojowej (choć to ostatnie nie jest oczywiście obligatoryjne), a w przypadku rewolweru z załadowanymi komorami bębenka. Ustawa nie wyszczególnia stanu „nabicia broni” ani „gotowości do strzału”, więc owo załadowanie należy rozumieć wprost, a także możliwie szeroko.
Oczywiście broń mogą także nosić posiadacze pozwoleń do celów ochrony osobistej oraz pozwoleń do celów ochrony osób i mienia – ale tu w kontekście nabojów będących bohaterami niniejszego artykułu może kryć się pewien haczyk. Otóż ustawa z dnia 13 sierpnia 2019 roku o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym (Dz. U. z 2023 r. poz. 1743) – a konkretnie załącznik nr 1 do niej – transponuje do polskiego porządku prawnego załącznik nr 1 do dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/555 z dnia 21 marca 2021 roku w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni (Dz. Urz. UE L 115/1). Robi to zresztą dość nieudolnie, z błędami merytorycznymi w tłumaczeniu angielskiego tekstu oryginału na język polski, poza tym w ogóle transpozycja dyrektywy powinna odbywać się przez ustawę o broni i amunicji, a nie przez ustawę „koncesyjną” – ale nie to jest w tym wypadku istotne. Istotne bowiem jest to, co zawiera punkt 5 w kategorii A, której to kategorii broń i amunicja są dopuszczone do posiadania tylko warunkowo, w drodze wyjątku od ogólnej reguły wyrażonej rozwinięciem kategorii A jako „broni niedozwolonej” – w dyrektywie, bo załącznik do polskiej ustawy tego rozwinięcia akurat w ogóle nie zawiera. Otóż ów punkt 5 mówi o amunicji „do pistoletów i rewolwerów z pociskami rozprężnymi” oraz o pociskach „dla takiej amunicji, z wyjątkiem amunicji stosowanej do celów myśliwskich lub sportowych, dla osób uprawnionych do korzystania z niej”. Nie wiadomo co autor frazy o pociskach „rozprężnych” miał na myśli, o ile w ogóle miał cokolwiek na myśli: z tego co nam wiadomo, dyrektywę tłumaczyła pewna firma z Luksemburga, która wygrała przetarg na tłumaczenia w biurze PE w Brukseli – wiele wskazuje, że używano do tego celu elektronicznego translatora, i to raczej z tych tańszych