Decyzją nr 11/DP/2025 z 22 maja Minister Sportu i Turystyki uchylił uchwałę Zarządu Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego 27 /2025 z 26 marca w sprawie wprowadzenia „Regulaminu uzyskiwania kwalifikacji niezbędnych do uprawiania sportu strzeleckiego w ramach Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego”
Wspomniana decyzja została podjęta na podstawie art. 22 ust. 1 pkt 2 i ust. 2 ustawy z dnia 25 czerwca 2010 roku o sporcie oraz art. 104 § 1 ustawy z dnia 4 czerwca 1960 roku Kodeks postępowania administracyjnego – w efekcie przeprowadzonego postępowania nadzorczego wobec Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego, w sprawie ustalenia prawidłowości działalności jego zarządu, w szczególności podejmowanych przez ten zarząd uchwał. Tym samym ministerstwo potwierdziło, że w treści uchylonego regulaminu znalazły się poważne błędy prawne. Dla strzelców bezpośrednim efektem działań ministra Sławomira Nitrasa jest to, że od 1 lipca nie wejdą w życie żadne nowe regulacje związane z wydawaniem i cofaniem patentów strzeleckich. Za tę decyzję należą się ministrowi serdeczne podziękowania – trzeba przyznać, że to chyba pierwszy raz od wielu lat, gdy resort sportu tak zdecydowanie stanął po stronie osób uprawiających jakąś dyscyplinę, w kontrze do związkowych działaczy.
Szczegóły decyzji
Choć nasi redakcyjni prawnicy doliczyli się co najmniej sześciu poważnych naruszeń prawa powszechnie obowiązującego (czyli kodeksów, ustaw i rozporządzeń – a nawet Konstytucji!) przez zapisy regulaminu, prawnicy ministerialni zakwestionowali cztery jego paragrafy, dotyczące dwóch kwestii. Obie są wystarczająco ważne, aby nawet pojedynczo podważyć legalność regulaminu, a w tandemie stanowią dobry powód do jego skutecznego zakwestionowania. Innych spraw nie podniesiono zapewne z powodu „optymalizacji” działań – skoro wystarczyły dwie… Pierwsze zastrzeżenie dotyczy § 6-8, wprowadzających sankcję dyscyplinarną w postaci możliwości cofnięcia lub zawieszenia patentu strzeleckiego – tyle, że zapisano to niezgodnie z art. 45b ust. 1 i 3 ustawy o sporcie, a także niezgodnie ze… statutem (§ 38) oraz z regulaminem dyscyplinarnym (§ 10 ust. 1 oraz § 13 ust. 1 lit c) PZSS, co jest już kuriozum! W końcu kto jak kto, ale członkowie zarządu związku swój statut i regulaminy powinni znać na pamięć. Z wyjaśnień zamieszczonych przez władze związku na jego stronie internetowej wynika, że nie zauważono zmian ustawy o sporcie, bo powołują się na zapisy nawet nie poprzedniej, zmienionej w 2010 roku, ale tej jeszcze starszej, z roku 2005. Dla działaczy najwyraźniej czas zatrzymał się wiele lat temu.
Drugie zastrzeżenie dotyczyło § 17 ust. 2 regulaminu, który zakładał zmianę opłaty za przystąpienie do egzaminu patentowego – której wysokość jest ściśle określona w przepisach art. 10b ust. 2 ustawy o broni i amunicji. To bardzo gruby błąd prawny, bo w oczywisty sposób nie można zmieniać zapisów ustawy wewnętrznym regulaminem stowarzyszenia, nawet jeśli ma ono rangę polskiego związku sportowego. Zgodnie z§ 83 pkt 1 i 2 Rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 czerwca 2002 roku w sprawie zasad techniki prawodawczej (Dz. U. z 2016 r., poz. 283) przepisy ustawy zmienia się wyłącznie odrębną ustawą zmieniającą lub przepisem zmieniającym zamieszczonym w innej ustawie. Ten zapis to kompromitacja związkowych prawników.
W takiej sytuacji minister musiał podjąć konkretne działania zaradcze w celu naprawy sytuacji poważnego naruszenia prawa przez władze związku – poważnego, bo niezgodności dotyczyły zarówno ustaw, jak i wewnętrznych regulacji statutowych. Jak to elegancko ujęto w decyzji: „naruszenie to nie może być w żaden sposób sanowane, a zatem jedyną drogą dla uzyskania stanu zgodnego z prawem jest uchylenie Uchwały wprowadzającej Regulamin”. Od decyzji ministra nie przysługuje odwołanie, ale Związek może wnieść o ponowne rozpatrzenie sprawy (w terminie 14 dni) albo wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (na co ma dni 30).
Co dalej, ósma klaso?
Pytanie, co zamierzają w tej sytuacji zrobić władze PZSS? Pod koniec czerwca odbędzie się Walne Zgromadzenie, sprawozdawcze – i kwestia uchylenia regulaminu powinna być na nim głównym tematem dyskusji. W normalnym świecie po takiej wtopie zarząd związku powinien sam podać się do dymisji. Ale polskie związki sportowe to nie jest normalny świat, tylko przechowalnia dożywotnich działaczy, najczęściej z peerelowskimi korzeniami. Nie można zatem wykluczyć próby zamiecenia sprawy pod dywan i udawania że nic się nie stało. Być może działacze zdecydują się na przeczekanie burzy i nawet nie skorzystają z żadnego środka odwoławczego, licząc na rekonstrukcję rządu – bo „na mieście” chodzą słuchy o likwidacji Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz jego rozparcelowaniu pomiędzy inne ministerstwa. Już raz sport był włączony do resortu edukacji, a teraz ta miałaby zostać połączona także z nauką i szkolnictwem wyższym, tworząc wielki mega-resort, zgodnie z najnowszym pomysłem „odchudzania rządu”. Ale słyszałem też o pomysłach uchwalenia przez zarząd nieomal identycznego w treści regulaminu, tylko z poprawionymi fragmentami, które zakwestionowało ministerstwo – taka gra może trwać bardzo długo. Na jedno na pewno bym nie liczył: na opamiętanie się działaczy. Oni szczerze przelękli się liczbą nowych strzelców i chcą ukrócić tę Bonanzę, zanim fala młodych działaczy zmiecie ich ze stołków.
___________________________
Z ostatniej chwili:
Taki urok – czy raczej przekleństwo – miesięcznika, który uparł się pisać o sprawach aktualnych… Gdy numer czerwcowy był już w drukarni, okazało się, że władze PZSS jednak wniosły wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy (czyli zastosowano trick z przetrzymaniem pisma z ministerstwa na przykład na poczcie, żeby zyskać nieco czasu). Ten ruch ma dwojaki skutek: po pierwsze zamyka drogę sądową, powtórna decyzja ministra będzie już ostateczna. Po drugie – co jest w tym wypadku ważniejsze dla strzelców – zawiesza wprowadzenie decyzji uchylającej w życie, do czasu ponownego rozpatrzenia. Na co ministerstwo ma kodeksowe 30 dni, z możliwością wydłużenia terminu w przypadku spraw szczególnie skomplikowanych – tyle mówi Kpa. Dziś mamy początek lipca, więc terminy się kończą albo wręcz już skończyły. Zobaczymy, co się stanie: czy ministerstwo odegrało przedwyborczą komedię żeby przypodobać się wyborcom, a teraz zmieni zdanie, czy będzie przeciągało sprawę do rekonstrukcji rządu (na zasadzie „niech teraz inni podrzucają ten gorący kartofel”), czy zachowa się po męsku i decyzję uchylającą podtrzyma. Chciałbym wierzyć, że to trzecie.