Oczekiwaliśmy go pod koniec ubiegłego roku. Nie pojawił się. Kiedy nie było go i wiosną – uznaliśmy, że nadejdzie na SHOT Show 2018 w Las Vegas. Tym większym zaskoczeniem było, kiedy narodził się w ostatnich dniach sierpnia bieżącego roku. Proszę Państwa, oto ON: Glock Piątej Generacji!
O tym, że zbliża się dalszy skok pokoleniowy Glocka wiadomo było już od ponad roku. Tyle, że z owym skokiem specjalnie nikt się nie spieszył, co akurat nie dziwi. Przypomnijmy sobie trudne początki Glocka Gen4, który pojawił się w roku 2010 – zainfekowany dość poważnie chorobami wieku dziecięcego. Ich diagnostyka i leczenie trochę potrwały, a w roku następnym producent zmuszony został sięgnąć po radykalną terapię i wszystkim tym, którzy zbytnio pospieszyli się z zakupem nowych Glocków zaproponował bezpłatną wymianę felernych części broni.
Kierunek w jakim podąży Piąta Generacja mniej więcej znany był, odkąd latem 2016 roku pojawiły się pierwsze informacje o Glockach 17M i 19M – opracowanych dla FBI, które trafiły też do niektórych amerykańskich nabywców policyjnych, m.in. w Indianapolis. Zgodnie z tym, co i my pisaliśmy w ubiegłym roku – broń ta stała się protoplastą Glocka Gen5. Choć tak naprawdę pierwsze zalążki Piątej Generacji pojawiły się dużo wcześniej, bo już w roku 2014, wraz z subkompaktowym, płaskim Glockiem 42: z równym chwytem pozbawionym rowków na palce, nową samoczynną blokadą iglicy i zwiniętą z drutu sprężyną zaczepu demontażowego.
W Glockach serii M nie obyło się bez problemów: w niektórych pistoletach zamki spadały ze szkieletów przy strzelaniu na sucho – przyczyną okazała się wspomniana wyżej zbyt słaba sprężyna zaczepu demontażowego, wymieniona z płaskiej w dotychczasowych generacjach na tradycyjną. Tak więc znów leczenie przypadłości wieku dziecięcego najprawdopodobniej stało się powodem, dla którego wprowadzenie Gen5 trwało aż tak długo. Ale w końcu udało się i Piąta Generacja w stosunku do poprzedniej zmieniła się bardzo wyraźnie w wielu punktach konstrukcji – na tyle wyraźnie, że poza przyrządami celowniczymi oraz magazynkiem i jego zatrzaskiem, między Gen5 a wcześniejszymi Glockami w zasadzie nie ma zamienności najważniejszych części, takich jak zamek, szkielet, lufa, urządzenie powrotne czy elementy mechanizmu spustowo-uderzeniowego. Nowe Glocki są już w sprzedaży: wprawdzie tylko najpopularniejsze modele G17 Gen5 i G19 Gen5, ale za to dostępne na całym świecie. No, prawie na całym – bo w Polsce wciąż na nie czekamy (w drugiej połowie listopada polski dystrybutor Glocka, warszawska firma Kaliber, będzie już mieć je w swoim magazynie)