Zapowiada się ciekawa jesień, w kontekście projektowanych zmian przepisów regulujących dostęp do broni w naszym kraju. Ministerialna nowelizacja ustawy obecnej będzie próbą jego zablokowania, a nowa ustawa zgłoszona przez posłów – odblokowania.
Tak, niestety może być ciekawie, przy czym chodzi mi o tę ciekawość ze znanego chińskiego przysłowia, a raczej przekleństwa. Dlaczego u nas nic nie może być normalnie, tylko – i to także w innych niż broniowy kontekstach – zawsze prawą ręką za lewe ucho, i to przez nogę?
Projekt smażony w resorcie
Nieoficjalnie wiadomo było, że coś się dzieje od końca lipca zeszłego roku, gdy pojawiła się w Sejmie osławiona petycja policyjnych związkowców nr 155-X-251/24, żeby zakazać posiadania czarnoprochówek – bo źli obywatele strzelają z nich do biednych funkcjonariuszy. To oczywista bzdura, pisaliśmy już o tym (STRZAŁpl 10/24), ale takie bzdury nie pojawiają się spontanicznie ani bez powodu, a już na pewno nie w tym resorcie – to wskazywało na jakiś chytry plan, który potrzebował tylko katalizatora. A nawet dwóch – bo jakimś dziwnym trafem niemal jednocześnie z petycją została złożona przez dwoję posłów partii rządzącej (Iwonę Krawczyk oraz Adama Krzemińskiego) interpelacja nr 11155, powielająca tezy zawarte w petycji. Ani pani Krawczyk, ani pan Krzemiński nie są członkami sejmowej komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, której podlega ta tematyka, i nigdy wcześniej ani później się nią nie interesowali. Ot, taka ciekawostka.
Pierwsze oficjalne informacje o tym, że resort szykuje nowelizację ustawy o broni i amunicji pojawiły się w grudniu, podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Posiadania Broni – wygadał się o tym dyrektor biura prewencji KGP. Już we wrześniu zeszłego roku powstał w MSWiA specjalny zespół „ekspercki”, w którego skład weszli przedstawiciele ministerstwa i policjanci z Komendy Głównej Policji, Komendy Stołecznej, Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji oraz nieustalonej przez nas do tej pory komendy wojewódzkiej (a może nawet dwóch komend, tu informacje są sprzeczne). Resort odmówił prawa udziału w tym gremium posłom, którzy chcieli włączyć się w ministerialne prace, choćby w charakterze obserwatorów. To, jak i dobór samych „ekspertów” jednoznacznie wskazuje na intencje Policji – bo to przecież ona jest tu inspiratorem działań, ministerstwo jest tylko biernym uczestnikiem wydarzeń (swoją drogą, kolejny raz ogon kręci psem, choć chyba akurat to powiedzonko jest trochę nieadekwatne w tym przypadku…).
Czego należy się spodziewać po ministerialnym (rządowym) projekcie nowelizacji?