Baladéo to znana w świecie francuska firma, oferująca akcesoria turystyczne, ceniona ze względu na perfekcyjną jakość wykonania produktów i świetną ich stylistykę. W całej palecie jej najróżniejszych utensyliów noże zajmują miejsce szczególne
Pośród tychże noży specjalnie wyróżnia się zaprojektowany przez Luca Foina i Stephané’a Labeau ultralekki składak Le 22 Grammes, czyli po prostu Dwadzieścia Dwa Gramy. Mało oryginalna nazwa wzięła się stąd, że taką masę ma ów minimalistyczny nożyk o wyjątkowo eleganckiej prezencji.
Niska waga to nie jedyna jego unikalna cecha, którą chełpi się producent. Kolejną jest punkt ciężkości przypadający dokładnie w rejonie środka noża, pozwalający na płaskie położenie go na palcu. Po co to komu? Nie wiadomo. Zaleta mniej więcej taka, jak rzekoma możliwość jednoręcznego rozłożenia pistoletu Desert Eagle do czyszczenia, o której dawno temu opowiadał w telewizji pewien znany poseł-milicjant: niby niepotrzebne, ale jednak coś fajnego!
Le 22 Grammes jest naprawdę ekstremalnie lekki, do tego po złożeniu okazuje się zaskakująco mały w stosunku do wielkości klingi: otwarty nóż ma 169 mm, które po złożeniu kurczą się do 92 mm, tymczasem całkowita długość głowni to aż 88 mm, z czego 78 mm przypada na krawędź tnącą. Długa i smukła, „szczupacza” klinga o profilu spike ma kształt ostrego, ekstremalnie wydłużonego trójkąta. Niemal prosty grzbiet w połączeniu ze śladową krzywizną ostrza daje niezwykle spiczasty sztych. Wykonana z taniej, nierdzewnej stali gatunku 420 głownia prowadzona jest na dwóch maleńkich łożyskach ślizgowych: teflonowym od strony śruby głównej i fosforobrązowym od strony rękojeści. Nie ma żadnego systemu jednoręcznego otwarcia, co nie znaczy, że lekkiego Baladéo nie można otworzyć jednorącz. Da się to zrobić, i to nawet na kilka sposobów, zapierając palce o krawędź wysokiego szlifu, który zresztą znajduje się tylko po lewej stronie głowni. Prawa jest całkowicie płaska, co podyktowane zostało wymogiem konstrukcyjnym – po złożeniu przylega ona do rękojeści i chroni dłoń przed przypadkowym zaczepieniem o ostrze.
Taki szlif dłutowy jest łatwy do wykonania, bo szlifowanie klingi i ostrzenie krawędzi tnącej robi się na jednym płazie, więc nie trzeba martwić się o porządne, symetryczne wykończenie. Ciekawe, że nie ma za dużej różnicy w wytrzymałości na obciążenia poprzeczne klingi obustronnie szlifowanej i dłutowej o tej samej grubości