Członek rządowej ochrony premiera Czech Andreja Babiša oddał niekontrolowany strzał na pokładzie samolotu, którym premier wracał do Pragi z nieformalnego szczytu Rady Europejskiej. Do zdarzenia doszło jeszcze na płycie lotniska w Brukseli, wkrótce po tym, jak Babiš wsiadł do samolotu – pocisk trafił w wózek z jedzeniem, a sam strzał miał paść w momencie, gdy funkcjonariusz rozładowywał broń.
Jak powiedziała rzeczniczka czeskiej Generalnej Inspekcji Sił Bezpieczeństwa (GIBS), strzał został oddany z broni służbowej broni i „prawdopodobnie nie był zamierzony”. GIBS zapewnia, że ani premierowi, ani żadnemu z pozostałych członków załogi nic się nie stało. Po zbadaniu uszkodzeń i znalezieniu pocisku kapitan samolotu zdecydował, że maszyna jest zdolna do lotu i po godzinie czeska delegacja odleciała do kraju.
To nie był pierwszy taki przypadek w historii czeskich służb – w czerwcu 1994 roku jeden z oficerów ochrony ówczesnego ministra obrony Antonína Baudyša przypadkowo strzelił w podłogę Tu-154 w czasie lotu do Szwecji, przebił konstrukcję samolotu i trafił w zbiornik z paliwem. Wówczas także nikomu nic się nie stało.
fot.: AIRPLANE PICTURES ROMAN N.