Zdaniem wielu autorów niemiecki pistolet Jägera z roku 1914 był zwiastunem nowej ery masowej produkcji broni jako pierwszy seryjnie produkowany model o szkielecie wykonanym z blachy – okazuje się że nie, ale już niewiele zabrakło…
Jak wiemy z artykułu o pistoletach Kolibri ( 4/19) w dziedzinie szkieletu z blachy palma absolutnego pierwszeństwa należy się Fritzowi Pfannlowi, lecz maleństwom Pfannla do praktycznej użyteczności jeszcze sporo brakowało – poczynając od rozmiarów samej broni i osiągów używanego w nim naboju. Na tym tle Jäger ze swymi 15 centymetrami długości i nabojem 7,65 mm Browninga to już pistolet służbowy z prawdziwego zdarzenia, którego zresztą wyprodukowano w czasie I wojny światowej niemal 13 000 egzemplarzy i był stosowany wojskowo – nawet jeśli tylko jako broń oficerska. W porównaniu do innych modeli z tego okresu, choćby niemal ćwierci miliona Waltherów Mod. 4, są to osiągnięcia bardziej niż skromne, ale w jego przypadku liczy się przede wszystkim to, że (chyba nieświadomie) przecierał drogę nowej, rewolucyjnej technologii.
Przy czym sama technologia (blaszany szkielet) stawiała tu dopiero pierwszy kroczek i to wyraźnie w ślady Pfannla. Gdyby był on formowany z prasowanej blachy niczym komora spustowa Sturmgewehra, Jäger byłby fenomenem wyprzedzającym epokę masowej produkcji o dekady – dorastając do pochwał, jakich mu nie szczędzą Ian V. Hogg i John Weeks w książce Pistols of the World (1978). Niestety, tak nie jest, co po raz kolejny dowodzi słabej znajomości technicznej strony zagadnienia przez obu panów – ale do tego czytelnicy ich dzieł zdążyli przez pół wieku przywyknąć. Tak naprawdę Jäger stosuje bowiem metodę, której pionierem był Kolibri: szkielet składa się z płaskich płyt bocznych i stalowych wkładek dystansowych oraz lufy, które łącznie tworzą trójwymiarową strukturę. Rezultat nie zwala z nóg, zarówno pod względem pracochłonności metody (choć i tak mniejszej niż frezowanie ze sztaby metalu), zaawansowania technicznego, jak i skutków zastosowania – bo 13 000 pistoletów w trzy lata trudno nazwać produkcją masową.
Mimo to, korzystając z obecności egzemplarza w zbiorach holenderskiego Nationaal Militair Museum i pomocy niemieckich zbieraczy warto zapoznać się z tą niewątpliwie ciekawą i nietuzinkową konstrukcją – nawet jeśli jej dotychczasowa pozycja okazuje się wynikać z nieporozumienia