Za nami obłęd helołinowy, zaczyna się szał mikołajkowo-gwiazdkowy – choć teraz, w ramach politycznej poprawności, także w Polsce coraz częściej dominować zaczyna obłęd „zimowych świąt”. Jak zwał, tak zwał, grunt że wiąże się to z prezentami.
A co można kupić w prezencie komuś, kogo chcielibyśmy zainteresować strzelectwem? Najlepiej wiatrówkę – a z wiatrówek najlepiej klasyczny, sprężynowy karabinek, naciągany przez złamanie lufy. Dlaczego? Bo jest najprostszy w obsłudze i najbardziej intuicyjny. A jak już ten nasz „ktoś” się do strzelania zachęci, przyjdzie kolej na wiatrówki bardziej skomplikowane (np. typu PCP), potem na czarnoprochówkę, a z czasem może i na zdobycie pozwolenia na broń… To najlepsza ścieżka rozwoju, w czasie której (młody zazwyczaj) człowiek przyswaja sobie elementarz strzelecki i uczy się odpowiedzialnej obsługi strzelających urządzeń
Ilustracja: Jarosław Lewandowski