Od kilku lat rynek broni palnej – tak europejski, jak amerykański – podbijają firmy tureckie, oferujące broń dobrej jakości w atrakcyjnej cenie. Tyle, że do tej pory była to broń typowo użytkowa, czyli raczej niewyrafinowana. I to się ostatnio zmienia.
Turcy coraz śmielej wchodzą w produkty z wyższej półki, wciąż zachowując rozsądny poziom cen, za to coraz bardziej stawiając na jakość wykonania. Czyżby układ idealny? No, prawie. Bo do pełni szczęścia brakuje jeszcze oryginalnych konstrukcji – cóż, zawsze jest coś za coś. W tym wypadku tą drugą stroną medalu jest powielanie rozwiązań wymyślonych wcześniej przez kogoś innego, w dodatku zachowując niezbędny okres karencji, żeby nie naruszać praw patentowych ani nie płacić kosztów skorzystania z patentów obowiązujących. Bezpieczeństwo patentowe stało się fundamentalnie ważnym czynnikiem, bo tureckie firmy chcą konkurować na rynkach zachodnich. W efekcie ich pistolety – na nich dziś się skoncentruję – stanowią połączenie technicznych rozwiązań sprzed lat co najmniej dwudziestu (często znacznie starszych) ze współcześnie modnym wzornictwem zewnętrznym. Czasami mamy do czynienia z ciekawym łączeniem pomysłów zaczerpniętych od kilku firm ze sobą konkurujących, czego nie mamy szans spotkać w ich oryginalnych produktach. Tak też jest w przypadku prezentowanego pistoletu Canik TP9 w wersji Elite Combat, który łączy ogólne rozwiązania Walthera P99 z mechanizmem spustowym typu SA (czyli takim, jak w Springfieldzie XDm), ale zewnętrznie nawiązującym do Glocka. Co najciekawsze, takie połączenie zdaje się stanowić sumę zalet wszystkich wzorców – przyznają Państwo, że to brzmi interesująco? Przyjrzyjmy się zatem bliżej tej broni
Ilustracje: autor