Umarex TR 50 Gen 2 to nowe wcielenie pneumatycznej nie-broni, dostępnej w wolnej sprzedaży. W dzisiejszych czasach, gdy w krajch Unii rejestracją objęto nawet zaspawaną na sztywno broń pozbawioną cech użytkowych, a broń alarmową sprowadzono do poziomu korkowców, to ostatnie co nam zostało – poza czarnoprochowcami.
Umarex TR 50 Gen 2 jest formalnie „rewolwerem” – stąd litera R w nazwie. Wersja pierwsza nazywała się HDR 50, gdzie litery HD rozwijano jako Home Defense, obrona domowa. Opisywaliśmy ją dość dokładnie kilka lat temu (STRZAŁpl 12/2008) i już wówczas nam się podobała – pozwolę sobie zainteresowanych odesłać po szczegóły do tamtego artykułu. Teraz litera T oznacza Tactical, bo doszły nowe „taktyczne” akcenty oraz akcesoryjna dostawiana kolba, skądinąd całkiem ciekawie rozwiązana. Ale w sumie chodzi o to samo: żeby nabywca tej „broni” mógł poczuć się bezpieczniej, co w europejskich realiach upadku cywilizacji pierwszej ćwierci XXI wieku staje się coraz bardziej istotne. A że w kontekście najazdu migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu słowa „obrona”, „samoobrona” czy zwłaszcza „obrona domowa” stały się politycznie niepoprawne – bo jeszcze ktoś mógłby sobie skojarzyć je jako obronę przed migrantami o ciemniejszej karnacji, a to już poprawnościowy horror! – zastąpiła je taktyczność. Najwyraźniej oceniona jako bardziej poprawna. No cóż, ja się już w tym gubię… ale gdy spojrzę na te stalowe kule w czerwonym, plastikowym sabocie, robi się raźniej. Owszem, to jest ersatz. Owszem, wpasowuje się w jedną z ostatnich pozostałych luk w przepisach. Ale bardzo dobrze, że jest – bo ludzie chcą i mają prawo czuć się bezpiecznie. W dodatku za rozsądną cenę. A czy nasz Umarex TR 50 takie bezpieczeństwo zapewnia? Zaraz postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Ilustracje: Jarosław Lewandowski oraz SUNSET BOULEVARD