Straż Graniczna na lotnisku w podkrakowskich Balicach zatrzymała obywatela Izraela, w którego bagażu podręcznym znaleziono „13 sztuk alarmowych pistoletów kalibru 9 mm, wraz z magazynkami”. Podobno Izraelczyk kupił broń na Węgrzech, a do Krakowa – skąd miał odlecieć do Tel Awiwu – przyjechał autobusem. Broń przeznaczona była dla niego samego, a także na sprzedaż (oficjalnie: „dla przyjaciół”). Skoro były to pistolety kalibru większego, niż 6 mm, miały status broni – więc ich przewóz przez granicę musiał być zakwalifikowany jako próba przemytu broni – przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności od pół roku do ośmiu lat. Każdy polski obywatel spędziłby co najmniej jedną noc na policyjnym „dołku”, a potem miał sprawę sądową i murowany wyrok, w najlepszym wypadku w zawieszeniu. Tymczasem ów Izraelczyk został przesłuchany – stwierdził, że „nie był świadomy” obowiązujących przepisów – i nałożono na niego tylko grzywnę 4200 zł, czyli w wysokości deklarowanej wartości pistoletów. Zabrano mu także broń – i odesłano do domu.
I ktoś jeszcze twierdzi, że Polacy są antysemitami?!
[JL]
2020/03/08