Hoplofile często przywołują przykład Czarnogóry i jej króla Mikołaja I jako Złotej Ery prawa do posiadania broni. W dzisiejszej broniożerczej Europie aż trudno uwierzyć, że ledwie 140 lat temu był na tym kontynencie kraj, w którym można było zostać ukaranym nie za jej posiadanie – lecz brak!
Dziś Czarnogóra jest znów (od 2006 roku) suwerennym państwem, będąc ostatnim usamodzielnionym z niegdyś niepodległych królestw zawłaszczonych przez Serbię w imię jej mocarstwowych planów na Bałkanach, które doprowadziły do powstania Jugosławii. Jak w przypadku większości europejskich księstewek wielkości znaczka pocztowego, historia Czarnogóry jest fascynującą opowieścią, pełną przemocy, spisków, politycznych zabójstw, sąsiedzkiej wróżdy, obyczajowych skandali i nasyłanych szpiegów.
Główną postacią tej opowieści będzie Mikołaj I Petrović-Negosza, urodzony 19 października 1841 roku w okolicach Negoszy w Czarnogórze – pierwszy i ostatni monarcha w latach 1910–1918. Zanim jednak do tej koronacji doszło, Mikołaj I władał już swą krainą przez pół wieku jako jej ostatni książę. Na tron wstąpił w wieku 19 lat, w sposób typowy dla bałkańskich władców – powołany na tron zwolniony przez zamordowanego stryja Danilo, twórcę czarnogórskiej państwowości. Petroviciowie byli starą czarnogórską rodziną szlachecką, osiadłą na tych ziemiach od wczesnego średniowiecza.
Młody Mikołaj miał wysokie poczucie odrębności kulturowej Słowian południowych, choć wychowywał się z dala od ojczyzny – w Istrii, na dworze księżnej Darinki uczył się dworskich manier i poznawał ukochaną przez księżnę kulturę francuską. Potem ukończył elitarne paryskie liceum Ludwika Wielkiego – ale w odróżnieniu od wielu swych bałkańskich kolegów nie sfrancuział przy tym do szczętu. Stał się jednak człowiekiem obytym na europejskich salonach, wykształconym i na wskroś nowoczesnym. Jednocześnie ojciec, generał Mirko Petrović-Negosza, zwycięzca spod Grahovca, dbał o jego wykształcenie wojskowe i od małego widział w nim żołnierza.
W krótkim okresie stabilizacji dla Czarnogóry książę przeprowadził wiele reform z zakresu wojskowości, administracji i oświaty, lecz już w 1862 roku przyszło mu znów toczyć wojnę z Turcją – która potrwała z krótkimi przerwami 16 lat. W tym czasie Mikołaj umacniał pozycję międzynarodową Czarnogóry, nawiązując stosunki dyplomatyczne z Francją, Rosją, Rzeszą Niemiecką i Austro-Węgrami. Szczególne znaczenie miały związki z Rosją, która dążyła do hegemonii na Bałkanach i choć stawiała przy tym głównie na Serbię – Czarnogóra trenowano na zawodnika rezerwowego w przypadku zmiany nastrojów w Belgradzie.
Wzmocniwszy Czarnogórę wewnętrznie, Mikołaj I zdecydował się na krok bez precedensu, który wprawił całą Europę w zdumienie i zyskał mu wiele sympatii. Oto nie czekając na kolejną agresję Turcji – maleńka Czarnogóra sama wypowiedziała jej wojnę w 1876 roku, a korzystając z wybuchu wojny turecko-rosyjskiej, poszerzyła dostęp swego kraju do Adriatyku, co przypieczętowano na konferencji berlińskiej kończącej wojnę 1877–1878.
Ten okres wojen zaowocował dekretem Mikołaja I, który dziś w coraz bardziej rozbrajanych krajach Europy budzi nostalgię i zazdrość – ukazem o powołaniu Domobrany, Gwardii Narodowej, w formie przypominającej bardziej pospolite ruszenie. Szczupłość zawodowej armii czarnogórskiej wynikającą z kieszonkowego formatu państwa, książę rozwiązał powołując do niej WSZYSTKICH mężczyzn w wieku od 17 do 50 lat. Szczupłość środków na wydatki wojskowe rozwiązał nie mniej pomysłowo – przerzucając koszty umundurowania, wyposażenia i uzbrojenia na samych poborowych. Nagrodą były ulgi podatkowe, więc wszyscy byli zadowoleni. Odmowa przynależności do Gwardii traktowana była jak zdrada główna i karana głową. Członkowie lokalnych oddziałów Domobrany mieli obowiązek brać udział w cotygodniowych szkoleniach w dni wolne od pracy (w zależności od wyznania – od piątku do niedzieli) i codziennie stawiać się w południe na zbiórkę, na której sprawdzano wyposażenie i uzbrojenie, a nieusprawiedliwiona nieobecność lub braki były karane grzywną. To stąd wziął się popularny mit o tym, jakoby w Czarnogórze miano karać grzywną za samo wyjście z domu bez broni. No tak dobrze to niestety nie było…