W grudniu 2016 roku oberndorfska firma Heckler & Koch ogłosiła zaprzestanie współpracy z klientami spoza NATO. Było to do przewidzenia w świetle problemów HK z wydębieniem od rządu czarno-czerwonej koalicji licencji eksportowych na broń już zakontraktowaną na przykład do Arabii Saudyjskiej – ale zwłaszcza w obliczu klęski urodzaju na rynkach wojskowych Paktu. Przypomnijmy pokrótce: HK416 wygrał we Francji, amerykańska piechota morska rozważa całościowe przezbrojenie w M27 (czyli też HK416), a do tego afera z G36 kończy się spekulacjami o możliwym przyjęciu HK416 przez Bundeswehrę. W tej sytuacji firma doszła do całkiem słusznego wniosku, że nie ma sensu kopać się z koniem – pozwoleń na eksport do krajów NATO rząd odmówić nie może (no chyba że do Turcji), a zamówień jest tyle, że i tak ciężko to będzie przerobić. A za rok wybory i może wtedy będzie czas na wznowienie eksportu. Arabia Saudyjska, Meksyk, Brazylia czy Indie mogą na razie zapomnieć o planach związanych z HK. Konkurencja już się cieszy – Heckler z wozu, koniom lżej!
[LE]
2017/01/16