Wielu różnym modelom w historii broni palnej nadawano wątpliwie zaszczytny tytuł „największego nieporozumienia” lub podobne – ale jedna z przywoływanych nazw nie budzi zwykle w tym kontekście większych kontrowersji. To Ingram M11 – broń, którą wszyscy chcą mieć, tylko nikt dotąd nie był w stanie wymyślić dla niej sensownego zastosowania.
Po peruwiańskich przygodach z pistoletem maszynowym M6 (STRZAŁpl 7-8/19), Gordon B. Ingram nie wyzbył się marzeń o skonstruowaniu popularnego i wreszcie dochodowego peemu. Jako że zaczęły się już lata 60., wzorcem przestał być jednak Thompson, bo wyobraźnią wszystkich amatorów broni maszynowej (którą wówczas legalnie kupić mógł w Stanach każdy, byle zapłacił górką 200 dolarów podatku i ją zarejestrował) zawładnął izraelski Uzi. Ten był jednak na amerykańskim rynku jak na złość całkowicie niedostępny, co otworzyło perspektywy dla jego naśladownictw: peemów w kształcie litery „T”, z zamkiem nasuwającym się na lufę i magazynkiem w chwycie pistoletowym.
Latem roku 1964 Gordon Ingram skonstruował i własnoręcznie wykonał w garażu pierwszy prototyp nowej konstrukcji w takim właśnie układzie, którą ochrzcił M10. W sierpniu zakończył rysunki projektowe, a metalowy model strzelał już we wrześniu. Nowy peem był owocem przejściowej współpracy z Juanem Erquiagą, peruwiańskim przedsiębiorcą, którego Ingram poznał kilka lat wcześniej, gdy jego Police Ordnance Corp. miała uruchomić produkcję Modelu 6 w Peru. Później ich drogi się rozeszły, po tym jak Erquiaga, wysłany na Kubę z bronią dla rządu Batisty, związał się zamiast tego z Fidelem Castro. Po zwycięstwie rewolucji Erquiaga był fetowany w Hawanie i nawet miał się zajmować tworzeniem kubańskiego przemysłu zbrojeniowego, ale wkrótce ster nowej Kuby objęli na dobre komuniści i dokręcili śrubę tak, że w końcu Peruwiańczyk musiał uciekać na Florydę wspólnie z funkcjonariuszami obalonego przy jego pomocy reżimu. W Ameryce wciąż zajmował się handlem bronią, a jego kalifornijska firma Erquiaga Arms miała teraz uzbrajać… kubańskich dysydentów, nadal – pomimo klęski w Zatoce Świń – szykujących się do obalenia Castro
Ilustracje: Krzysztof Pawela, Regiment Warszawa, IMFDB i SMALL ARMS REVIEW