W Bonanza Creek, w Nowym Meksyku, ekipa filmowa kręciła western Rust, którego producentem i główną gwiazdą był znany aktor i lewicowy aktywista polityczny, przeciwnik broni palnej, Alec Baldwin. 22 października doszło tam do tragicznego wypadku: z trzymanej przez niego broni, stanowiącej rekwizyt w scenie, wystrzelony został pocisk, który zabił operatorkę Halynę Hutchins i zranił reżysera Joela Souzę.
Broń nie jest zabawką i jej kierowania w stronę ludzi, którym nie chcemy zrobić krzywdy, powinno się wystrzegać. A w każdym razie należy ją uprzednio sprawdzić – i sprawdzić ponownie. Tę prostą prawdę powinni zapamiętać zwłaszcza ludzie, którzy uważają INNYCH z bronią za zagrożenie dla ludzkości. Czy ktoś, kto „przez całe życie brzydził się bronią”, naprawdę musiał udawać rewolwerowca i strzelać prosto w obiektyw? Teraz, gdy spowodował tragedię, rozpacza i cierpi – i zapewne nawet szczerze, bo to w końcu żadna przyjemność zabić kogoś z głupoty, nawet jeśli prokurator nie stawia zarzutów. Ale czy ta tragedia czegoś go nauczy? Raczej wątpliwe – hipokrytą człowiek rodzi się na całe życie.
Przypomnijmy, że trzy lata temu pan Baldwin napadł na mieszkającego w USA Polaka, którego poszarpał tylko dlatego, że ten zajął na parkingu miejsce upatrzone przez aktora. Baldwin został za to skazany wyrokiem sądu na grzywnę i terapię radzenia sobie z agresją.
[LE]
źródło: GAME NEWS
2021/11/15