Amerykańska firma Kimber, znana do tej pory przede wszystkim z klonów Jedenastki oraz szerokiego stosowania technologii wtryskowego formowania metali, postanowiła szturmem wejść w temat małych pistoletów polimerowych do skrytego noszenia.
Prawdę mówiąc Kimber już dwa razy próbował tej sztuki – raz przy pomocy pistoletu Kimber Solo, drugi raz modelem Evo SP, i za każdym razem efekty były dalekie od oczekiwań. Bo i te modele, choć oba całkiem przyjemne, to nie było to, na co czekał rynek. Oba miały aluminiowy szkielet, jednorzędowe magazynki i archaiczną stylistykę – zwłaszcza Solo przypominał wariację na temat Browninga czy Colta Hammerless z początku XX wieku. Teraz najwyraźniej postawiono na pełną nowoczesność – którą znamionować mają zarówno polimerowy chwyt i szczątkowy szkielet (ale w tym wypadku bez możliwości łatwego demontażu), igliczny mechanizm odpalający, obustronnie wyprowadzone manipulatory, krótki ale dwurzędowy magazynek o sporej jak na broń subkompaktową pojemności, agresywnie fakturowana powierzchnia chwytowa, a także przystosowanie do zamocowania kolimatora. Co ważne, te cechy nie zostały wymyślone za menadżerskimi biurkami, tylko wynikają z badań konsumenckich, jakie przeprowadzono przed opracowaniem broni – co pokazuje bardzo poważne potraktowanie przyszłych klientów (cóż, dwie wtopy wystarczyły).
Pistolet Kimber R7 Mako zaprezentowano tuż przed zamknięciem tego numeru , 19 sierpnia, stąd jego prezentacja na naszych łamach jest siłą rzeczy dość skrótowa – ale chcieliśmy się od razu podzielić tą informacją, bo pod pewnymi względami pistolet jest ciekawy i dość niebanalny, w każdym razie jak na współcześnie zaprojektowaną broń