Konsultowanie ze społeczeństwem projektów ustaw – zwłaszcza tych poselskich, które nie muszą być w żaden sposób opiniowane – zaprawdę godne jest i sprawiedliwe, choć posłowie raczej takich konsultacji unikają. Od niedawna obywatele dostali ku temu stosowne narzędzie, i jak się okazuje warto go używać.
Jedną – a w zasadzie chyba jedyną – z pozytywnych zmian organizacyjnych w Sejmie wprowadzonych przez marszałka Hołownię jest uruchomienie konsultacji społecznych do poselskich projektów ustaw. Prawdę mówiąc są to e-konsultacje (bo teraz wszystko musi być „e-”, z sensem czy bez sensu), prowadzone w trybie zdalnym przez internet, za pomocą tzw. profilu zaufanego. Czyli każdy kto uruchomił sobie taki profil może się zalogować przez odpowiednią zakładkę na stronie www.sejm.gov.pl i wyrazić swoją opinię na temat prawie dowolnej ustawy. Prawie, bo rzecz dotyczy tylko tych projektów, które zostały wstawione na listę ustaw konsultowanych. Co prawda tryb tego wstawiania nie jest do końca czytelny, a i ten wymóg internetowego logowania nie dla każdego jest przyjemny, ale niech tam: na bezrybiu i rak ryba, co w kontekście absurdalnych dyrektyw unijnych nabiera nieoczekiwanie dodatkowego smaczku. Konsultacje uruchomiono pod koniec ubiegłego roku, trzy pierwsze projekty skierowano do nich w pierwszych dniach listopada, do dziś (czyli do połowy stycznia, gdy piszę te słowa) społeczeństwo miało możliwość wypowiedzieć się na temat 28 projektów ustaw. I się wypowiada…