Wywodzące się ze strzelectwa sportowego metody walki bronią krótką nie zawsze wytrzymują starcie z rzeczywistością, gdyż u ich podstaw leży brak realistycznej symulacji sytuacji rzeczywistego starcia. Ten brak nadrabiają szkoły prowadzone przez instruktorów z realnym doświadczeniem bojowym
Naprzeciwko siebie stoi dwóch mężczyzn. Jeden trzyma drugiego na muszce pistoletu, gotów w każdej chwili pociągnąć za spust. W pewnym momencie, trzymany na muszce znika z linii strzału, dobywa ukrytą broń i rusza po przekątnej na swego adwersarza. Tamten oddaje strzał, który trafia w próżnię i zaczyna się odwracać by ponownie wziąć przeciwnika na cel. W tym czasie otrzymuje trzy postrzały w klatkę piersiową od nacierającego strzelca, którego jeszcze przed chwilą miał bezbronnego na muszce.
„- Stop! koniec ćwiczenia!” – woła Gabriel Suarez.
Studenci, zdyszani parosekundowym intensywnym wysiłkiem, zdejmują z twarzy airsoftowe maski i oglądają bolesne ślady po plastikowych kulkach. Ci, którzy zaczynali trzymając przeciwnika na muszce, mają ich zdecydowanie więcej. W ten sposób kończy się jedna z wielu lekcji przybliżająca uczestnikom realia starcia z użyciem broni palnej.
Kiedy 10 lat temu po raz pierwszy spotkałem Gabriela Suareza, a ten wyjął ze swojej podróżnej torby airsoftowy pistolet i maskę, na zawsze zmieniło się moje podejście do zawodów strzeleckich i do treningu z bronią. Żeby docenić innowacyjność jego metody, należy porównać ją z Metodą Nowoczesną, dominującą w szkoleniu pistoletowym w USA od ponad półwiecza, skodyfikowaną w latach 60. przez emerytowanego pułkownika piechoty morskiej, Jeffa Coopera