Minister w obronie miru
Szanowni Czytelnicy,
W ostatni czwartek kwietnia minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział rozszerzenie granic obrony koniecznej, w sytuacji gdy napastnik wdarł się do czyjegoś domostwa lub mieszkania. Proponowany przepis – któremu nie nadano jeszcze legislacyjnego biegu, czyli nie pracuje nad nim jeszcze ani rząd, ani parlament – miałby dawać przewagę osobie broniącej się w miejscu, w którym mieszka, poprzez umożliwienie bezkarnego przekraczania granic obrony koniecznej, „o ile nie byłoby to rażące”. Pomysł świetny, któremu chciałoby się przyklasnąć z całej siły.
Zastanówmy się jednak przez chwilę, co by to zmieniło w praktyce? Kodeks karny stanowi dziś, że „nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem”. A jeśli broniący się przekroczy granice obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia – dodatkowy zapis stwierdza, że „nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu”. W praktyce więc decydującą rolę pozostawiono sędziom, którzy mogą usprawiedliwić wzburzenie broniącego się okolicznościami zamachu, ale nie muszą – podobnie mogą odstąpić od wymierzenia kary, albo i nie. W projekcie ministra Ziobry też pojawia się ten aspekt ocenny, pozostawiony w gestii sędziego: może on przecież uznać, że przekroczenie granic obrony było „rażące”… I jak zawsze pojawia się w dyskusjach motyw dziecka kradnącego jabłka w sadzie, do którego przecież nikt zdrowy na umyśle nie będzie strzelał, prawda?
Pomysł jest więc jak najbardziej słuszny, ale obawiam się, że jego realizacja w formie jaką do tej pory prezentowano wiele nie zmieni. To co byłoby potrzebne, to bezwarunkowe zdjęcie odpowiedzialności z właściciela nieruchomości, gdy broni on jej w sferze zamieszkania: wewnątrz domu czy mieszkania. Bo w mieszkaniu nie rosną jabłonki, i nie można wejść do niego przypadkiem – tak jak można nieświadomie przekroczyć czasami granice posiadłości, i omyłkowo wziąć zaniedbany sad za dzikie drzewka, dostępne dla wszystkich. Możemy się ewentualnie zgodzić, że w europejskich realiach XXI wieku zakres bezkarnego działania właściciela ograniczymy wyłącznie do wnętrz mieszkalnych, ale trudno godzić się na oddanie oceny takiego działania w wyłączną gestię sądu – bo wówczas zamiast się bronić, trzeba kalkulować które działanie może być już „rażące”, a które jeszcze chyba nie…
Zapraszam do lektury majowego numeru miesięcznika STRZAŁpl oraz zachęcam do odwiedzania tej strony – już niebawem pojawią się na niej informacje odnośnie możliwości zakupu naszego czasopisma w wersji elektronicznej, na urządzenia mobilne. I proszę – bądźcie Państwo z nami!
Majowy numer miesięcznika czeka już na Państwa w kioskach
oraz w dobrych salonach prasowych