Strzelectwo przeżywa dziś w Polsce renesans. Objawia się to w bardzo różny sposób – poprzez wzrost liczby pozwoleń na broń, popularność broni odprzodowej (niewymagającej pozwolenia), czy dynamiczny rozkwit sportów strzeleckich w szkołach. Co przeważnie oznacza strzelanie z wiatrówek, prawie wyłącznie tych niemających statusu broni (czyli o małej energii wylotowej), na doraźnie przystosowanych salach gimnastycznych czy poddaszach – i jest działaniem w pełni racjonalnym, bezpiecznym i właściwym. Bo zagrożenie związane z takim strzelaniem nie jest większe, niż to generowane przez grę w piłkę nożną. A na pewno mniejsze, niż związane z łyżwiarstwem, narciarstwem czy jazdą na wrotkach lub deskorolce.
Ale nie może być zbyt łatwo – w oczach urzędników, nie tylko policyjnych, „strzelanie równa się zło”, a już na pewno jest to „bardzo niebezpieczne coś, czego się boimy bo nic o tym nie wiemy”. Najwyższa Izba Kontroli postanowiła skontrolować zajęcia strzeleckie prowadzone w szkołach. Formalny pretekst był – w maju 2016 roku podczas zajęć dodatkowych ze strzelectwa sportowego, prowadzonych na strzelnicy w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 2 im. Tadeusza Kościuszki w Stalowej Woli, jeden z uczniów miał wypadek. Trafiony rykoszetem szesnastolatek mimo szybkiej operacji stracił wzrok w jednym oku. Nieszczęście, żal biednego chłopaka, ale ilu szesnastolatków w maju 2016 roku odniosło obrażenia w wyniku uprawiania różnych innych sportów? Kilku? Kilkudziesięciu? Czy też może kilkuset? A w ilu przypadkach NIK skontrolował warunki uprawiania tych sportów?
NIK do kontroli wybrał województwo podkarpackie (bo tam wydarzył się wspomniany wypadek). Okazało się, że w „większości skontrolowanych szkół zajęcia strzeleckie prowadzono w obiektach niebędących strzelnicami w rozumieniu przepisów, lecz jedynie pomieszczeniami adaptowanymi na potrzeby takich zajęć (np. strych, magazyn, piwnica)”. Przepraszam, a czym różni się wiatrówkowa strzelnica „w rozumieniu przepisów” od adaptowanego na te cele strychu?! Przecież taki strych staje się właśnie strzelnicą! I gdzie NIK znalazł jakieś przepisy dotyczące wiatrówkowych strzelnic? Wedle mojej wiedzy jedyne polskie przepisy o strzelnicach odnoszą się do obiektów wojskowych i policyjnych.
Wynik kontroli jest jednoznaczny: „bezpieczeństwo uczniów podczas zajęć nauki strzelania nie jest w pełni zapewnione”. Swoistym kuriozum jest przytoczona w podsumowaniu kontroli opinia biegłego, który odkrył, że we wspomnianym Zespole Szkół w Stalowej Woli trzy spośród większej liczby używanych tam wiatrówek są… „bronią palną w rozumieniu ustawy, gdyż energia kinetyczna pocisku przekraczała 17 J”. Tak, b i e g ł y stwierdził, na piśmie, że wiatrówki są bronią palną, a nie pneumatyczną! Tyle właśnie są warte takie ekspertyzy, tacy „biegli” i takie raporty. Żenujące, że opiera się na nich szacowny urząd, jakim jest NIK.
Zapraszam do lektury marcowej edycji miesięcznika – znajdą w niej Państwo między innymi pożegnalną monografię Browninga Hi Power, test taktycznego karabinu Tikka T3x TAC A1, prezentację najnowszego sztucera Mauser M18 oraz pierwszą część rocznicowego cyklu poświęconego broni, jaką walczono o odzyskanie niepodległości Polski w roku 1918.
I proszę: bądźcie Państwo z nami – papierowo, mobilnie, lub na stronie internetowej.