Po dwóch latach nieobecności związanej z wszechświatową paniką covidową, odbyły się kolejne wydania sztandarowych europejskich imprez targowych związanych z bronią: cywilnych IWA i mundurowych ET. W zgodnej opinii wielu to był ostatni dzwonek, by utrzymać ich istnienie – absencji trzeci rok z rzędu mogłyby już nie przetrwać.
Tak po prawdzie, to odwołano już trzy edycje – tyle, że w ciągu dwóch lat. W 2020 roku termin targów IWA początkowo przesunięto z marca na wrzesień, ale ten także odwołano na tydzień czy dwa przed rozpoczęciem. Wiemy coś o tym, bo mieliśmy już na nią bilety i rezerwacje noclegowe.
W każdym razie, w tym roku targi wreszcie się odbyły, ale podobnie jak w przypadku styczniowych SHOT Show, zmieniły się w Galerię Nieobecnych. Wyszło to wyjątkowo niezręcznie, bo akurat jednocześnie organizatorzy dokonali bezprecedensowej ekspansji: tegoroczna IWA zajęła aż 10 hal! Niestety, zbiegło się to z covidową falą nieobecności – i jednocześnie z wojną ukraińską, z powodu której sankcjami objęto firmy rosyjskie, niewpuszczone na targi. Można je znaleźć w katalogu, stoiska są zaznaczone na planach (już bez nazw) – ale w rzeczywistości zniknęły bez śladu, a miejsca po nich włączono do i tak już olbrzymich „stref odpoczynku”, „stref spotkań”, „stref kawy”, „stref kateringu”, „salonów dla odwiedzających”, „przestrzeni oddechu”, „scen do prezentacji produktów” i co tam jeszcze organizatorom przyszło do ich płodnej, kreatywnej wyobraźni – ofiarą takich zabiegów padła zwłaszcza tłoczna zwykle hala 6