Ministerstwo wewnętrznych dzieł projektuje ustawę „o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej”, mającej zebrać do kupy wszystkie przepisy niezbędne do zarządzania krajem w stanach nadzwyczajnych – bo po doświadczeniach pandemii niesławnego Covida okazało się, że obecne przepisy się nie sprawdzają. Głównie dlatego, że ludność zamiast potulnie poddać się ochronie rządu, ośmiela się kombinować i podejmuje działania nierzadko rząd ośmieszające. A przecież już za cara wiadomo było, że podwładny ma przed obliczem przełożonego mieć wygląd na tyle durnowaty, „by swoim sprawy pojmowaniem przełożonego nie peszyć”. Więc minister właściwy (co tam właściwy – najwłaściwszy!) będzie prowadzić Krajowy System Informatyczny o Zasobach Ochrony Ludności, zwany „SI OMNIBUS”. A w systemie będzie wszystko o każdym podwładnym obywatelu. Co ma, gdzie i ile, czy da mu się to zabrać i jak szybko. Nie tylko broń, ale też samochody, środki obiegowe, tudzież inne dobra. Choćby dom. Gdy dom jest ładny, to właściwy minister znajdzie dla niego lepsze zastosowanie. A gdy jest szpetny, to go wyburzy – dla dobra tegoż obywatela, tudzież obywateli pozostałych. Były przecież nie tak dawno gorszące przypadki, jak to krnąbrni obywatele nie chcieli dać się wywłaszczyć, by przepuścić kolejowe tory. Wywłaszczyć za stosownym odszkodowaniem – określonym przez ministra, ma się rozumieć. Bo któż, jak nie minister miałby lepiej wiedzieć, jakie odszkodowanie jest dla obywatela stosowne? No dobrze, może do tej pory mógł się nawet czasami pomylić, ale jak będzie SI OMNIBUS to już się nie pomyli.
Powiedz co możesz nam zrobić, a my powiemy ci ile musisz nam oddać. Jeśli odpowiedź na pytanie pierwsze brzmi „NIC”, to odpowiedź na pytanie drugie brzmi „WSZYSTKO”. Kiedyś taki system nazywał się demokracją ludową, albo demokracją socjalistyczną. Przy czym wszyscy potocznie nazywali go komunizmem. Jak się ten system nazywa dziś, nie wiem – i przyznam, że nawet specjalnie mnie to nie interesuje. Ja trzydzieści lat przeżyłem w tamtym komunizmie, to i teraz żywcem mnie nie wezmą. A że będzie bolało, to co poradzę? Taki los.
Z drugiej strony politycznej barykady lepiej nie jest. Rozmowa polityków w telewizyjnym studio – poseł z opozycji total(itar)nej gulgocze, że przekop Mierzei Wiślanej to polityczne przedstawienie i że „żadne statki tamtędy nie przepłyną”, bo coś tam jest nieskończone. A na ekranie w tle studio widać rząd statków przepływających kanał przekopu. Posłowi dysonans pomiędzy stanem faktycznym a partyjnym przekazem dnia najwyraźniej w niczym nie przeszkadza. I to ma być alternatywa? To ja dziękuję, nie skorzystam. Za to rząd chwalił się pieniędzmi, które mieliśmy dostać z Unji Ewropejskiej, w ramach tzw. Krajowego Planu Odbudowy – ale nie dostaliśmy i raczej nie dostaniemy. To znaczy ten rząd nie dostanie, co załatwiła opozycja total(itar)na, która woli sama wydać tę kasę. Pieniądze z KPO stanowią mniej więcej 2% polskiego budżetu. Przekładając to na budżety domowe, takie oszczędności generuje ograniczenie konsumpcji batoników i napojów gazowanych. Innymi słowy wszystkie partie – może poza Konfederacją, która głosowała przeciw KPO – chcą sprzedać polską suwerenność za jakieś drobniaki, plus talon na perkal i paciorki. A poszli mnie won, wszyscy. Czy jest w Polsce jakaś Giorgia Meloni? Halo?!
Z takimi to, tradycyjnie niewesołymi, przemyśleniami zachęcam Państwa do lektury październikowego numeru miesięcznika – papierowo, elektronicznie i na stronie www.strzał.pl – i do trzymania kciuków za zmianę ustawy o broni i amunicji, najlepiej obydwu kciuków, bo już wiadomo, że łatwo i lekko nie będzie, o ile w ogóle coś będzie…
PS: nasz ulubiony wiceminister najważniejszego ministerstwa ogłosił był 11 października, że właśnie zlecił inwentaryzację schronów; a wydawałoby się, że taka inwentaryzacja powinna rozpocząć się w południe 24 lutego – w południe, bo rano odprawa, przegląd sytuacji, itp.; z powyższego można wnosić, że nasz ulubiony wiceminister właśnie dowiedział się o wojnie u naszego wschodniego sąsiada – cóż, lepiej późno niż wcale, jak powiedział pewien mądry rabin spóźniając się na pociąg…
Albo to kwestia innego przepływu czasu w MSWiA – w końcu System Rejestracji Broni wszedł w życie 14 grudnia 2019 roku, a więc musi od trzech lat działać, choć do dziś nie istnieje. To może nagroda Nobla z fizyki?