Jean-Simon Merandat z francuskiego MSW ocenia liczbę nielegalnej broni w kraju na 5–6 milionów – drugie tyle, co legalnej. Toczyły się tu dwie wojny światowe, a przez wiele lat na broń patrzono przez palce. Przepisy zaostrzono dopiero, gdy wzrosły niepokoje etniczne – ale wtedy strach przed karami sprawił, że wiele egzemplarzy pozostało w rękach starszych Francuzów, całkowicie poza systemem. Walczący o wolność lub polujący wymarli, a wdowy i dzieci nie były zainteresowane pamiątkami – a często nawet nie wiedziały, że w domu ukryta jest strzelba czy pistolet. Fala wypadków wśród nieletnich znajdujących ukrytą broń skłoniła władze, by spróbować innej drogi. 25 listopada ruszyła tygodniowa amnestia: można było bezkarnie oddać nielegalną broń. Do wyznaczonych punktów zbiórki ustawiły się kolejki spadkobierców z niechcianymi pamiątkami. Władze odtrąbiły wielki sukces: w sumie zdano 1,6 mln nabojów i 65 000 sztuk broni. Specjalne komisje mają teraz przeczesać „połów” w poszukiwaniu eksponatów o wartości historycznej dla muzeów – a reszta idzie do huty.
Ilustracja: ABC NEWS