Minął pierwszy rok wojny, jakiej Europa nie widziała od 1945 roku – bo wcześniejsze konflikty na Bałkanach to była jednak zupełnie inna skala, a i inny charakter działań, bliższych religijnym czy rasowym zamieszkom, niż regularnym, pełnoskalowym walkom. Tymczasem Rosja najeżdżając Ukrainę powróciła do najgorszych wzorców wojny niewypowiedzianej, agresywnej, brutalnej i jak najdalszej od wszelkich standardów uznawanych przez państwa cywilizowane. Które też mają prawo do prowadzenia działań zbrojnych, jeśli konfliktu z innym państwem inaczej rozwiązać się nie da, ale działania te są ujęte w karby międzynarodowych porozumień. A te zostały przez Rosję pogwałcone. Można dyskutować o przyczynach konfliktu, ale po jego zakończeniu – tymczasem cały świat musi dołożyć wszelkich starań w takim wsparciu Ukrainy, żeby ta zdołała odeprzeć agresję.
Pozostanie problem, co zrobić z samą Rosją – powinna zostać zmuszona do podzielenia się na mniejsze, samodzielne państwa, albo być podzielona siłą. Sęk w tym, że zdaje się nie ma obecnie na świecie takiej siły, która mogłaby tego dokonać. Warto jednak pamiętać, że Rosję dwa razy już udało się pokonać – raz uczyniły to kajzerowskie Niemcy, za pomocą kolejowego wagonu z agentem w środku, wysłanego ze Szwajcarii (tylko agent urwał się spod kontroli). Drugi raz sztuka udała się Stanom Zjednoczonym, pod przywództwem Ronalda Regana, i tu narzędziem był wyścig zbrojeń i skutecznie rozegrany blef w rzekomo przypadkiem upublicznioną próbą mikrofonu, w której prezydent „unieważniał” ZSRR wysyłając rakiety. Istnieją wiarygodne relacje, że rosyjscy (wtedy radzieccy) przywódcy zrozumieli wówczas, że żarty się skończyły – i usiedli do negocjacji. Ale do tego potrzeba przywódców z naprawdę twardymi jajami, a nie politycznie poprawnych wymoczków.
Tam wojna, a u nas? U nas minister wprowadza zakaz „noszenia lub przemieszczania w stanie rozładowanym wszelkiego rodzaju broni na obszarze miasta stołecznego Warszawy w okresie od dnia 20 lutego 2023 r. do dnia 22 lutego 2023 r.” – bo przyjeżdża do Polski prezydent USA. Zakaz zostaje opublikowany 17 lutego, w piątek wieczorem. Obowiązywać ma od poniedziałku. Co mają zrobić ludzie, którzy w ów piątek wyjechali na zawody sportowe lub polowania, ministra oczywiście nie obchodzi. Nie obchodzi go też pozorność zakazu, którego powodem jest (sic! to cytat z uzasadnienia) „wyeliminowanie możliwości wystąpienia sytuacji zaburzenia właściwej atmosfery planowanych rozmów, np. na skutek zagubienia broni przez jej posiadacza bądź jej odebrania przez inne osoby”. Prezydent Biden w Warszawie poruszał się w ścisłym centrum i po lotnisku. Zakaz objął (i zamknął) strzelnice na Marymoncie (8 km odległości w prostej linii) i w Rembertowie (12 km odległości), ale nie objął np. ulicy Kinetycznej, przebiegającej 600 m od pasa startowego lotniska Chopina, bo znajduje się ona już na terenie sąsiedniej gminy Raszyn. No i zakaz dotyczy przemieszczania broni, więc jeśli terrorysta zasadzi się na trasie przejazdu kolumny aut z bronią jeszcze w niedzielę, to jak odgaduję tok rozumowania ministra – wolno mu. Chyba, że broń by zagubił, bo to mogłoby zaburzyć atmosferę rozmów. Komendant odpalający w gabinecie granatnik nie był odosobnionym przypadkiem – był rezultatem ogólnego stanu umysłów resortu wewnętrznego.
A już 21 marca nastanie kalendarzowa wiosna – miejmy nadzieję, że także Ukraińcom poprawi nastroje i przyniesie upragnione zwycięstwo. Tymczasem zapraszam do lektury marcowego numeru miesięcznika . – papierowo, elektronicznie i na stronie www.strzał.pl – a także do oglądania na YouTube kolejnych odcinków KINO Strzał.pl