W drugi majowy weekend odbyło się w Lublinie już piąte z kolei, największe w Polsce spotkanie posiadaczy broni palnej i entuzjastów strzelectwa – w tym roku rozszerzone o część wojskową. Stąd nieco zmieniona, oficjalna nazwa imprezy: Militaria Pro ARMA 2023 – zlot miłośników broni, militariów i survivalu.
Rozszerzona formuła przyniosła wzrosty frekwencyjne – no i spowodowała zajęcie całej, liczącej 8 tys. m2 głównej hali Targów Lublin. A w piątek dodatkowo zajęcie drugiej, mniejszej hali o powierzchni niecałych 3 tys. m2 oraz zewnętrznego placu przed halami. W trzydniowym spotkaniu wzięło udział ponad 10 tysięcy uczestników, w tym blisko tysiąc wystawców – w tej liczbie, poza klasycznymi wystawcami, którzy mieli swoje stoiska, mieszczą się także ci kolekcjonerzy, którzy prezentowali w wydzielonej strefie swoje zbiory. Klasycznych stoisk było 126, przy czym poza firmowymi stoiskami importerów i producentów broni mieliśmy jeszcze wystawców wojskowych, grupy rekonstrukcji historycznej oraz kilka agencji rządowych. Właśnie na jednym z takich stoisk – lubelskiego oddziału Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – wystawiono jedną z targowych perełek, choć nie była to broń, tylko oryginalny egzemplarz niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma.
A broni palnej były na tegorocznej Pro Armie naprawdę grube tysiące sztuk, przy czym dokładne jej policzenie byłoby zadaniem zaiste godnym Heraklesa. Prezentowali ją polscy producenci – zarówno ci najwięksi, jak Fabryka Broni „Łucznik”-Radom, jak ci nieco mniejsi, oraz ci zupełnie niewielcy, o rusznikarskiej wręcz proweniencji. Prezentowali ją też importerzy nowej broni zagranicznej, firmy zajmujące się obrotem bronią używaną (także te sprowadzające ją zza granicy), prezentowali ją w końcu także kolekcjonerzy oraz prywatni muzealnicy
Ilustracje: Magdalena Garnek, Jarosław Lewandowski, Piotr Litwin, Marek Sitko