Charles W. Lancaster, Johannes Peterlongo, Holland & Holland, John Rigby & Son, Lebeda, Nowotný, Gebrüder Merkel – co nazwisko, to jak uderzenie dzwonu. Aż tu nagle mam w rękach pięknie wykonany ekspres, a na lufach czytam „Gebrüder Kupfer, Dresden”. Że co? Że jak? Spoglądamy po sobie z kolegą i obaj się dziwimy – pierwsze słyszę!
Nie no, oczywiście że żyć z tym da, w końcu człowiek nie może wiedzieć wszystkiego i znać wszystkich producentów sprzed stu lat, a poza nigdy nie miałem się za eksperta od pięknej, starej broni. Ja to tam małe piwo – ale kiedy międzynarodowo uznany specjalista, Jan Tetřev z Muzeum Wschodnioczeskiego w Pardubicach mówi, że on też pierwsze słyszy – o, to już znaczy, że mam w ręku coś naprawdę ciekawego. Spotkanie z takim nieznanym nikomu dziełem to zawsze wyzwanie. Nic nie wiadomo, tak? Potrzymajcie mi piwo.
Lokalny wyrób na szerokim świecie
W końcu dowiedzieliśmy się z Janem trochę, część z internetu, część ze starych gazet, książek i katalogów aukcyjnych – ale było tego tyle, co kot napłakał, choć bracia Kupfer z Drezna nie dawali nam spać przez dłuższy czas. Ostatecznie okazało się, że jakaś rewelacja to nie jest – ale też i nie leży na półce w każdym komisie. Z lektury starych katalogów i gazet o broni ustaliliśmy, że sądząc z datowania prób wysokiego ostrzału firma istniała w latach 1900–1943, że produkowała broń śrutową, kulową i kombinowaną, w najróżniejszych kombinacjach i kalibrach – co tam w danym sezonie było modne
Ilustracje: autor