Savage Arms to jedna z tych firm, które raczej trudno było posądzać, że kiedykolwiek wypuszczą na rynek karabin platformy AR-15. Marka zbudowała swą renomę na solidnych repetierach i ubiegłoroczne przejście do karabinów samopowtarzalnych było dla wielu solidnym zaskoczeniem.
Istniejąca od roku 1894 amerykańska firma Savage Arms słynie świetnymi karabinami, znanymi ze swojej celności i przystępnych cen oraz gładkolufowymi śrutówkami marki Stevens, którą Savage kupił w roku 1920 specjalnie po to, by rozszerzyć ofertę. Savage znaczy „dzikus” i dlatego w firmowym znaku przez ponad 100 lat widniała głowa Indianina. Przez te wszystkie lata firma miała wybitnie tradycyjny charakter i nawet to nieistniejące już logo nawiązywało do czasów, kiedy słowa „karabin” i „powtarzalny” były ze sobą nierozerwalnie związane, a wszelkie samopowtarzalne wynalazki leżały w powijakach.
Niektóre z nowoczesnych repetierów konstruowane były nawet do zastosowań taktycznych (seria Savage’s Law Enforcement), jednak rynek broni palnej już dawno wyewoluował poza karabiny powtarzalne, więc jeśli jesteś amerykańskim producentem broni długiej i chcesz tam coś znaczyć, to MUSISZ oferować aery. Ma je Smith & Wesson, Remington, SIG Sauer, Ruger je ma i nawet Springfield też. Wprawdzie brak ich jeszcze w ofercie Browninga, ale kto wie jak długo taki stan rzeczy potrwa? Bo to przecież amerykańskie „karabiny narodowe” i pomimo wrogiej propagandy, że zainteresowanie nimi wciąż spada, a rynek się przesycił – nowych i dużych producentów ciągle przybywa.
Savage Arms zrobił rozeznanie i okazało się, że większość właścicieli niedrogich Black Rifle potrzebuje lepszych karabinów i ciągle modyfikuje swoją broń, zwielokrotniając poniesione na nią nakłady finansowe. Fakt ten ukierunkował Savage’a na rozwój przystępnych cenowo, celnych i porządnie wykonanych AR-15. Zresztą warto wiedzieć, że decyzji o wejściu na aerowy rynek wcale nie podjęto z dnia na dzień. Savage od lat bowiem produkuje bardzo dobre lufy do Czarnych Karabinów, dostarczając je do firm, z którymi teraz zaczął konkurować.
Biorąc pod uwagę, jak zatłoczony i konkurencyjny stał się ten segment rynku, można by pomyśleć, że Savage podejdzie do tematu ostrożnie, podobnie jak inni: zaoferuje jeden model i zobaczy, jak sprawy dalej się potoczą. Jeśli dobrze – będą modele następne, oparte na sukcesie tego pierwszego. Dzikus zrobił zupełnie inaczej, a powiedzieć że wkroczył na aerowy rynek z przytupem, to tak, jakby nic nie powiedzieć! Firma wytoczyła bowiem działa grubego kalibru i zaprezentowała nie jeden, a od razu cztery karabiny składające się na serię nazwaną MSR, czyli Modern Sporting Rifles (Współczesne Karabiny Sportowe) – uszeregowane w dwie linie: mniejsze AR-15 i większe AR-10
2018/07/18