System Schmidt-Rubin zrósł się w jedno z wizerunkiem szwajcarskiego żołnierza, a jego wizjonerska konstrukcja i talenty szwajcarskich inżynierów sprawiły, że kiedy po 40 latach służby karabiny i karabinki pierwszych dwóch generacji się zestarzały, zastąpiła je najbardziej udana i dopracowana III Generacja systemu – K31 i wyborowy ZfK55
Wprowadzona wraz z G89 amunicja GP90 z łuską długości 53,5 mm miała ołowiany pocisk z częściowym stalowym płaszczem w papierowej owijce – ale był to już nabój z prochem bezdymnym. W roku 1903 w ramach modyfikacji wprowadzono nawet pierwsze na świecie niekorozyjne spłonki bezrtęciowe! Nabój GP90 zmienił wówczas nazwę na GP90/03 – ale mimo tych ultranowoczesnych rozwiązań, miał po staremu pocisk w papierowej owijce. Dopiero w 1923 roku konstrukcję pocisku tępołukowego zmieniono na prawdziwie pełnopłaszczową, wydłużając łuskę do 54,5 mm i rezygnując z owijki papierowej. Tak zmodyfikowany nabój nazywał się GP90/23 – a naboje te przeznaczone były głównie do resztek zachowanych G89 i G96, jak również karabinków, które uniknęły wcześniejszych modyfikacji. Ostateczne wycofanie starszych karabinów i karabinków, zastąpionych przez K31 jeszcze przed 1939 rokiem, pociągnęło za sobą wycofanie amunicji GP90/23 z produkcji, bo zgromadzone dotychczas zapasy uznano za dostateczne – i rzeczywiście, jeszcze w latach 60. były one dostępne z arsenałów szwajcarskich praktycznie w każdej żądanej liczbie. Jej wytwarzanie ustało całkowicie po wybuchu wojny, gdy całe moce M+F (oraz innych szwajcarskich zakładów amunicyjnych) przerzucono na wytwarzanie GP11
ilustracje: Arnd Wiegmann oraz z archiwum autorów