Powracająca po trzyletniej przerwie warszawska defilada z okazji Dnia Wojska Polskiego była rzeczywiście imponująca. Wisłostradą przemaszerowało 200 wozów bojowych w asyście 2000 żołnierzy, a nad nimi przeleciały 92 samoloty i śmigłowce. Nie było rekonstruktorów, tylko prawdziwe wojsko, a wśród pojazdów nie pojawił się żaden sprzęt poradziecki – były tylko wozy produkcji polskiej, koreańskiej i amerykańskiej, zakupione w ostatnich latach. Wśród nich długo oczekiwane bojowe wozy piechoty Borsuk oraz czołgi – koreańskie K2 Czarna Pantera i amerykańskie M1A2SEPv3 Abrams. A także elementy systemu obrony powietrznej Wisła (MIM-104 Patriot) oraz wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet M142 HIMARS. Wraz z naszymi żołnierzami defilowali sojusznicy z Chorwacji, Rumunii, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Rozmach imprezy był celowy: miał pokazać naszą siłę Rosjanom, zwłaszcza w kontekście skromnej majowej defilady w Moskwie, z jednym zabytkowym T-34. Po nerwowych reakcjach Kremla można wnosić, że plan się powiódł.
[HG]
źródło: PAP / RADEK PIETRUSZKA