Każdy producent, któremu uda się sprzedać broń Armii Stanów Zjednoczonych wie, że jego byt jest zapewniony na wiele lat, że oto wygrał los na loterii. Rok temu ten los wygrał SIG Sauer swoim nowym iglicznym pistoletem P320 – i jak dotąd z powodzeniem odpiera wszelkie ataki
„Pierwszym, który rzucił kamień” był oczywiście Glock, który w tym wyścigu przegrał. W swoim zażaleniu z lutego 2017 roku podnosił uchybienia proceduralne, polegające na odwołaniu drugiej serii prób, w której stanąć miały naprzeciw siebie wersje pistoletów na nabój .40 S&W. Adresat, amerykańska NIK (U.S. Government Accountability Office), odrzuciła je w całości, wykazując, że wyniki pistoletu G23MHS na nabój .40 S&W byłyby bez znaczenia w obliczu decyzji o utrzymaniu naboju 9 mm × 19 Parabellum jako podstawowej amunicji pistoletowej, a przewaga wynikająca z różnicy w cenie (bagatela – 100 MILIONÓW dolarów!) była zbyt wysoka, by zaszkodziły jej powtórzone badania. Okazuje się, że Cena Czyni Cuda nie tylko w krajowym handlu obuwiem.
Wtedy swój protest złożyła firma Steyr, która zarzuca SIG Sauerowi znacznie poważniejsze przewinienie: naruszenie praw patentowych. Otóż w roku 2001 Wilhelm Bubits i Friedrich Aigner otrzymali amerykański patent US 6,260,301 (wniosek złożono w roku 1999 w ramach przygotowań do produkcji Steyra M) na „Pistolet ze szkieletem z tworzywa sztucznego”. Patent ten opisuje konstrukcję Steyra M, przy czym czyni tylko jedno zastrzeżenie patentowe: „pistolet z mechanizmem spustowym osadzonym co najmniej częściowo w wielofunkcyjnym, wymiennym metalowym wkładzie, umieszczonym wewnątrz obudowy z tworzywa sztucznego, przy czym wkład ten zawiera prowadnice zamka, zapewnia ryglowanie i jest osadzany we wspomnianej obudowie poprzecznym elementem metalowym”.
Trzeba przyznać, że wyciągnięcie tego patentu akurat teraz, na rok przed zakończeniem terminu jego obowiązywania, gdy SIG Sauer zdobył wielki, lukratywny kontrakt, nie świadczy najlepiej o Steyrze – najwyraźniej postanowił się on posilić przy stole, do którego nie był nawet zaproszony. Z drugiej strony SIG Sauer powinien był wiedzieć, czego się spodziewać, bo już w 2015 roku Steyr pozwał Berettę w związku z jej pistoletem o szkielecie szczątkowym, modelem Pico (co zresztą wcale nie powstrzymało firmy przed wypuszczeniem APX, z dokładnie takim samym co do pomysłu szkieletem szczątkowym). Dlaczego więc SIG Sauer nie wycofał się już wtedy, gdy projekt konkursu pistoletowego MHS dopiero ogłaszano? I dlaczego Steyr czekał tak długo, choć P320 nie jest wcale pierwszym pistoletem tej marki, którego konstrukcja zdaje się naruszać jego patent? Jak na razie w sprawie Steyr vs. Beretta nie słychać o przełomowych rozstrzygnięciach, ale taki już urok spraw patentowych – to się zwykle ciągnie latami, a potem albo firmy dochodzą do porozumienia poza sądem i nikt nigdy się nie dowiaduje, na czym stanęło, albo ogłaszany jest wyrok, od którego przegrana strona odwołuje się potem do kolejnych instancji, co znów trwa latami