Rząd zapowiedział powolne odkręcanie śruby covidowych ograniczeń, ale jednocześnie minister Szumowski nas postraszył, że stan epidemii może nam miłościwie panować nawet przez dwa lata – a premier Morawiecki pocieszył, że nie wrócimy już być może nigdy do stanu sprzed epidemii, tylko osiągniemy bliżej nieznany stan „nowej normalności”. To zapewne tak, jak z demokracją socjalistyczną, która miała się do demokracji zwykłej (bez przymiotnika) podobnie jak ma się krzesło elektryczne do krzesła. Czyli ta „nowa normalność” to będzie po prostu nienormalność – cudowna perspektywa, nie ma co…
Ponieważ z powodu chińskiej zarazy z Wuhan zakłócił się nam trochę cykl wydawniczy i musieliśmy połączyć numer kwietniowy z majowym, proszę o jeszcze trochę cierpliwości – za to mam nadzieję, że od czerwca wszystko wróci do właściwego porządku, przynajmniej w kwestii ukazywanie się kolejnych edycji miesięcznika (bo co do reszty kraju, to zobaczymy). A ponieważ można już wyjść z domu na spacer, bez dużego ryzyka zostania spałowanym przez łączony patrol policyjno-wojskowy, okraszonego mandatem, w intencji uprzyjemnienia tych spacerów piosenka – którą można sobie nucić pod nosem, nie za głośno.
Piosenka pochodzi jeszcze z czasów stanu wojennego – gdy także po ulicach chodziły łączone patrole wojskowo-milicyjne i także można było dostać pałą na powitanie. Wykonywał ją młody wówczas Kuba Sienkiewicz, w czasach swojej solowej kariery i występów po szkolnych świetlicach, więc zakładam, że jest jego autorstwa. Melodia podkłada się sama, w rytm słów, zresztą jest tu chyba mniej ważna niż tekst:
Pójdziemy do lasu, bo dzisiaj pogoda
Trochę niebezpiecznie, ginąć młodo szkoda
Bylibyśmy w lesie, gdyby nie zakazy
Ogrodzili lasy, niby od zarazy
No to chodź nad rzekę – rzeka już zatruta
Gdzieś tam w górnym biegu stoi jakaś huta
No to chodź do huty – nie mam już paszportu
Skończył mi się szybko, jak kawałek tortu
To kup jeszcze jeden. Trochę jest za drogi
Do domu daleko i bolą mnie nogi
Zostań u mnie na noc, będzie nam cieplutko
Zrobię ci herbatę i napoję wódką
Czekoladą z masłem i bekonem pysznym
Ryżem się napchamy z paczek zagranicznych
Brat siedzi w więzieniu, ojciec się ukrywa
Dobrze sobie żyję, we wszystko opływam
Czemu jeszcze nie śpisz? Już jest chyba druga
Sąsiad głośno chrapie, albo okiem mruga
Sąsiad wali w ścianę, tynk się sypie nagle
Już pod drzwiami stoi świeże mleko zsiadłe
W sklepie ciepłe bułki – starczy dziś dla wszystkich
Oj, byłoby ciężko gdyby nie podwyżki
Przez sen półprzytomnie marzysz o wakacjach
Pierwsze wodospady szumią w ubikacjach
Pora wstać bo późno – trochę leżeć szkoda…
Pójdziemy do lasu
Bo dzisiaj pogoda…