Od kilku dni na naszych ulicach dzieją się rzeczy bulwersujące, z profanowaniem miejsc kultu religijnego włącznie. Nie chcę wchodzić w dyskusję o powodach tych wydarzeń, nie zamierzam też analizować racji stron, bo – poza wszystkim innym – nie jest to materia zainteresowań naszego czasopisma. Chcę za to zadać kilka pytań polskiej Policji:
- Jak to jest, że pomimo ogłoszonego stanu pandemii i zakazu zgromadzeń powyżej pięciu osób, powszechnie znane działaczki polityczne otwarcie wzywają inne osoby do gromadzenia się w określonych miejscach publicznych, w liczbach wielokrotnie przekraczających dopuszczalny limit? Dlaczego Policja, dysponując wszelkimi istotnymi informacjami, nie próbuje nawet zapobiegać takim zgromadzeniom?
- Jak to jest, że grupy rozwydrzonych chuliganów smarują farbą zabytkowe budynki, a stojące obok szeregi funkcjonariuszy Policji nie reagują na to jakkolwiek? Zresztą ten brak reakcji nie jest czymś nowym, czego dowodem są wulgarne maziaje szpecące mury chyba wszystkich miast w kraju – niczym ściany domów w murzyńskim getcie…
- Jak to jest, że bojówkarze wdzierają się do kościoła w trakcie nabożeństwa, przerywając mszę świętą – na co są odpowiednie paragrafy w kodeksie karnym – i żaden policjant nie próbuje nawet ich powstrzymać (o realnym powstrzymaniu już nie wspomnę)? Dlaczego Policja nie ochrania świątyń, nawet tych zabytkowych, oddając w tej kwestii inicjatywę „strażom obywatelskim”? Czyżby chciano sprowokować uliczne bijatyki?
- Jak to jest, że prezydent największego miasta w kraju dotuje pieniędzmi z municypalnej kasy szkolenia lewackich bojówek? I te wyszkolone za publiczne pieniądze bojówki teraz dewastują miasto, organizując i kontrolując rzekomo „spontaniczne” manifestacje. Dlaczego żadna z odpowiedzialnych za to osób nie ma stawianych zarzutów za sprowadzenie poważnego zagrożenia dla ładu i porządku publicznego?
- Jak to jest, że różne osoby epatują w przestrzeni publicznej obscenicznym słownictwem i znieważają najgrubszymi inwektywami (nienadającymi się do zacytowania) prezydenta i premiera, na co wszystko są przecież odpowiednie paragrafy – i nic się nie dzieje? Nikt nawet nie próbuje tej lawiny chamskich bluzgów zastopować. Emocje w końcu opadną, ale przyzwolenie na wulgarność zostanie…
Co to jest? Czy ktoś rządzi jeszcze w naszym kraju?!