No i stało się: wredny koronawirus SARS-CoV-2 rodem z Wuhan zaatakował Europę na całego. Polski rząd ogłosił stan zagrożenia epidemicznego – rozporządzeniem z dnia 13 marca (Dz. U. z 2020 r., poz. 433), ogłoszonym drukiem o 23:33 w nocy, czyli tak trochę w ostatniej chwili, żeby zmieścić się w założonej dacie. Stan ten obowiązuje aż do jego odwołania, co będzie dokonane kolejnym rozporządzeniem. Kiedy? Dziś jeszcze tego nie wiadomo.
Rozporządzenie wprowadza czasowo szereg ograniczeń do naszego życia codziennego, przede wszystkim dotyczących przemieszczania się ludzi przez granice – które w praktyce zostały zamknięte dla ruchu osobowego (dla towarowego pozostały otwarte). Zamknięto restauracje, bary i kawiarnie, a wcześniej kina, teatry, muzea. Nieczynne są wszelkie inne miejsca, w których ludzie zbierali się w większych grupach – kluby, obiekty sportowe, itp. Ograniczono też działalność większych galerii handlowych. Co z tego bezpośrednio uderza w strzelców? Zobaczmy…
Po pierwsze – § 5 ust. 1 ww. rozporządzenia wprowadził ograniczenia w prowadzeniu przez przedsiębiorców oraz przez inne podmioty m.in. działalności związanej ze sportem, rozrywkowej i rekreacyjnej (ujętej w Polskiej Klasyfikacji Działalności w dziale 93.0), w szczególności polegającej na prowadzeniu klubów, a także związanej z organizacją imprez. Nie można więc organizować zawodów sportowych, szkoleń ani innych oficjalnych spotkań. Za to o ile ktoś dysponuje prywatną strzelnicą, nie w celach komercyjnych, można na niej prowadzić indywidualny trening, także w małej grupie znajomych – § 9 ust. 2 rozporządzenia dopuszcza zgromadzenia do 50 osób, wliczając w to wszystkie osoby przebywające w jednym pomieszczeniu.
Po drugie – § 5 ust. 2 ww. rozporządzenia wprowadził ograniczenia w handlu detalicznym, prowadzonym w obiektach handlowych o powierzchni sprzedaży powyżej 2000 m2. Ograniczenia te dotyczą wyłącznie tych sklepów, których przeważająca działalność polega na handlu: wyrobami tekstylnymi, wyrobami odzieżowymi, obuwiem i wyrobami skórzanymi, meblami i sprzętem oświetleniowym, sprzętem RTV i AGD, oraz artykułami piśmiennymi i księgarskimi. I tylko takim asortymentem! Zakaz nie dotyczy sklepów myśliwskich, z bronią, amunicją, ze sprzętem sportowym, outdoorowym, z nożami, narzędziami, itp. Dlaczego wybrano akurat taki asortyment? Nie wiem – ważne, że rozporządzenie zostało sformułowane tak, a nie inaczej.
Co jeszcze ważniejsze, odgórne zakazy sprzedaży dotyczą WYŁĄCZNIE sklepów znajdujących się w wielkopowierzchniowych galeriach handlowych – a W OGÓLE nie dotyczą sklepów poza takimi galeriami (albo znajdujących się w mniejszych galeriach: 2000 m2 to dość duża powierzchnia). Nie dotyczą więc także kiosków z prasą, empików, itp.
Nie poddawajmy się więc panikarskim nastrojom – niestety, podkręcanych przez część nieodpowiedzialnych polityków opozycji (najwyraźniej wychodzących z założenia, że im gorzej w kraju – tym gorzej dla rządu, a im gorzej dla rządu – tym lepiej dla nich). Spróbujmy uspokoić emocje, to pomoże przetrwać trudny czas zagrożenia epidemicznego możliwie bezboleśnie. Oczywiście nie ma co udawać, że nic się nie dzieje, bo ogólnokrajowy stan nadzwyczajny to jest jednak coś nienormalnego. Ale to naprawdę w zasadniczym wymiarze od nas samych zależy, czy poddamy się panice, czy nie.
Przypomnę, że londyńczycy nawet pod niemieckimi bombardowaniami prowadzili business as usual, więc my także żyjmy swoim życiem. Nawet, gdy większość czasu spędzimy we własnym mieszkaniu – na przykład na lekturze miesięcznika , wszystko jedno: w wersji papierowej lub elektronicznej. Na pohybel, wirusie!
I jeszcze jedno: higiena. Myjmy ręce jak najczęściej, ale wodą z mydłem – chemicznymi specyfikami tylko w ostateczności, bo nimi niszczymy sobie naskórek dłoni, co może być przyczyną wtórnych zakażeń bakteryjnych i grzybicznych. Maseczki tekstylne nie chronią tych, którzy je noszą, tylko inne osoby z otoczenia – przed bakcylami obecnymi w wydychanym powietrzu. Wyjątkiem jest personel medyczny, pracujący w strefach wysokiego ryzyka. W każdym przypadku takie maseczki powinny być regularnie i często zmieniane, w określonej sekwencji ruchów (żeby nie rozsiewać zebranych na nich zarazków), a następnie niszczone w autoklawach. Jeśli taką maseczkę zakłada osoba zdrowa, to bardziej sobie nią szkodzi, niż pomaga. Żeby zabezpieczyć się przed zarazkami wydychanymi przez innych, najlepsza będzie pleksiglasowa przyłbica, taka jaką stosuje się przy pracy na szlifierce – maska przeciwgazowa to już przesada, bo trudno w niej normalnie funkcjonować.
To są niby oczywistości, ale warto powtarzać je jak najczęściej.