Trwający od kilku lat sukces serii replik pistoletów służbowych na nabój .22 LR jest w dużej mierze zasługą pierwszego modelu tego typu, wyprodukowanego przez Walthera dla amerykańskiej firmy Smith & Wesson
Początków trendu można upatrywać znacznie wcześniej, w odmianach PP i PPK na nabój .22 LR produkowanych przez Walthera jeszcze przed II wojną światową i ponownie po niej. Później Beretta miała Model 71, odmianę Modelu 70 z bocznym zapłonem, Erma robiła ze znalu pistolety kalibru .22 przypominające Parabellum z kolankowym zamkiem, Walthery PPK i P38, czy Colta Combat Commandera – no i oczywiście Colt robił Diamondbacka, czyli Pytona dla ubogich na (między innymi) dwudziestkę dwójkę. Potem na jakieś ćwierć wieku niszę strzelających zabawek zajęły gazówki, ale na początku XXI wieku – znów Walther – wyskoczył z pistoletem P22, przeznaczonym dla młodych Bondów, Jamesów Bondów, w czasie gdy ich starszy brat używał P99. Znalowy Walther P22 z blaszanym magazynkiem rodem prosto z gazówek zapoczątkował przejściową modę na repliki strzelające nabojem .22 LR zmniejszone do skali 4/5, co wykluczyło dotychczasową zasadniczą funkcję tego typu broni: trening strzelecki dla użytkowników wersji pełnowymiarowych. Nowe zmniejszone repliki były wyraźnie adresowane do najmłodszych strzelców jako broń pierwszego kontaktu, powracając do czasów strzelających zabawek w rodzaju kopii Colta SAA – jednostrzałowego Savage’a 10 czy sześciostrzałowego Rugera Bearcata.
P22 był nie tylko mniejszy od pierwowzoru, ale dodatkowo miał zupełnie odmienny mechanizm spustowo-uderzeniowy z kurkiem, podczas gdy pierwowzór był igliczny. Pomysł mimo to przyjął się i P22 odniósł wielki sukces komercyjny – trochę chyba nieoczekiwany, przez co tym bardziej cieszący. Jak z rękawa posypały się też naśladownictwa: SIG Mosquito (udający P226), Ruger SR22 (udający SR9) i tak dalej. Serię strzelających zabawek przerwał Smith & Wesson, który wrócił do skali 1:1 w broni na nabój .22 LR modelem M&P15-22: samopowtarzalnym AR-15 z zamkiem swobodnym na naboje bocznego zapłonu. M&P15-22 okazał się strzałem w dziesiątkę, pozwalając zdyskontować globalną falę odrodzonej popularności AR-15 także w krajach, w których pierwowzór na nabój centralnego zapłonu stał się niemożliwy do nabycia z różnych biurokratycznych powodów. Smith od razu poszedł za ciosem i także przedstawiony na targach w Las Vegas i Norymberdze w 2012 roku pistolet M&P22 na nabój .22LR miał pełne rozmiary i funkcjonalność pistoletu służbowego M&P9. Tyle, że w odróżnieniu od M&P15-22, ów nowy pistolet S&W był produktem… Walthera!
fot: TAYLOR TACTICAL SUPPLY