W zasadzie to naturalne – że w lecie w naszych szerokościach geograficznych jest gorąco. Jedno co mnie troszkę niepokoi to fakt, że lato 1939 roku też było nadspodziewanie gorące… Ale bądźmy dobrej myśli. Zresztą nasz wicepremier ma już spakowany plecaczek, jakby co. Tylko że Zaleszczyki dziś leżą Middle of nowhere, granica z Rumunią jest dalej, w odległym o 85 km Serecie – no i jest to granica ukraińsko-rumuńska.
Unia także przekracza kolejne granice – teraz zignorowano veto Węgier. Po prostu uznano, że racja wyższa tego wymaga, i podobno prawnicy znaleźli jakieś sprytne obejście przepisów. A może nie znaleźli, ale mogliby gdyby chcieli. Nasz minister Xiąże Małżonek się ucieszył, bo zdaje się nie lubi gulaszu. Jak kiedyś my będziemy chcieli coś oprotestować, prawnicy w ogóle nie będą potrzebni, wystarczy że ktoś warknie.
Okazało się, że szturmujący nasze wschodnie granicę biedni ludzie szukający swojego miejsca, matki i dziatki, to jednak hordy nikczemne przez złego satrapę nasłane na pohybel naszym Ukochanym Przywódcom. Zaś granicę zachodnią szturmują niemieccy policmajstrzy, podrzucający – tylko kogo? Matki, dziatki, szukających miejsca, czy hordy? Za to wiemy ilu – bo podali to sami Niemcy. Otóż 4617 osób, z 14 krajów, w tym Somalii, Erytrei, Jemenu. Na warszawskich ulicach już ich widać. Za to zjechał do nas z wizytą prawie cały rząd niemiecki, z kanclerzem na czele. Coś jak przyjazd rewizora na kontrolę. Nasz premier zachowywał się jak służący, potwierdził też zrzeczenie się przez Polskę reparacji za II wojnę. Jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości co do stawki wyborów październikowych, już ich mieć nie powinien.
We Francji wybory nieomal wygrało prawicowe Zjednoczenie Narodowe. Lewicowe media (bo trudno dziś znaleźć inne) zachłystują się powstrzymaniem „skrajnej prawicy”, co zapobiegło niechybnemu upadkowi demokracji. Obecny prezydent Francji wzywa do tworzenia bloku, aby powstrzymać marsz „faszystów”, lewacy tworzą Nowy Front Ludowy, nawiązując do lat 30. Lewicowe wzmożenie zahacza o histerię. Może więc warto przypomnieć sobie, co oznaczają pojęcia lewicy i prawicy.
Historycznie odnoszą się one do czasów rewolucji francuskiej i ówczesnego Zgromadzenia Narodowego, w którym zwolennicy zachowania starego porządku siedzieli po prawej stronie, a stronnicy rewolucji i wywrócenia świata do góry nogami po lewej. Prawica jest spokojna, zachowawcza, nie chce gwałtownych zmian. Lewica chce rozwalić wszystko natychmiast i w to miejsce zbudować nowy, wspaniały świat, wymyślony przez teoretyków. Wszelkie ideologie rewolucyjne – z komunizmem, faszyzmem i narodowym socjalizmem na czele – to lewica. Adolf Hitler był przywódcą Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej, która jak każda lewicowa partia miała czerwony sztandar (z logo pośrodku, ale inne też miały swoje logo na czerwonym tle, np. sierp i młot) – a dziś lewicowe media przypisują go do „skrajnej prawicy”, co jest absurdem. Bo że się go wstydzą, to rozumiem. Nazwanie wszelkich swoich wrogów „faszystami” to był mistrzowski trick propagandowy Stalina, niestety po dziś dzień bezmyślnie powielany.
Ze strzeleckiego punktu widzenia rzecz jest prosta: lewica zawsze i wszędzie ogranicza obywatelom posiadanie broni, zaś prawica jest za możliwie szerokim do niej dostępem. Można nawet tego używać jako sprawdzianu lewicowości / prawicowości, bo nazwy partii mogą być czasami mylące – to zresztą stara sztuczka socjalistów, aby nazywać rzeczy odwrotnie do ich istoty. I z tym spostrzeżeniem zapraszam Państwa do lektury wakacyjnego numeru naszego czasopisma – papierowo lub elektronicznie – oraz do oglądania filmów KINO STRZAŁpl na serwisie You Tube.