Wojna ukraińska wyciąga na światło dzienne wiele dotąd nieznanych szerszej publiczności rodzajów broni, w tym strzeleckiej – konstrukcji zarówno rodzimej, jak i licencyjnej, produkowanej przez zakłady ukraińskie. Wśród nich rzucają się w oczy, obecne w kilku odmianach, karabiny i karabinki w nowoczesnym układzie bezkolbowym.
Ich liczba, zwłaszcza w rękach użytkowników z jednostek specjalnych, znacznie wzrosła od roku 2014. Aneksja Krymu przez Rosję była dla Ukrainy olbrzymim, ale w pewnym sensie także uzdrawiającym szokiem. W jej trakcie dochodziło zarówno do kompromitujących zdarzeń, gdy całe ukraińskie jednostki poddawały się bez walki i rozpierzchały – jak i do powstania ruchu batalionów ochotniczych, na których barkach spoczął wtedy główny ciężar obrony w czasie pierwszego oblężenia Mariupola. Te wydarzenia dały impuls do wielkiej reformy ukraińskiej armii, gdy do jej szkolenia i wyposażenia włączyły się państwa zachodnie, przede wszystkim USA. W rezultacie lat wspólnych wysiłków powstała odrodzona ukraińska armia, jaką świat poznał w tym roku – przepełniona misją, zapałem do walki, doskonale wyszkolona i wyposażona. Tym razem kolej kompromitacji przyszła na przeciwnika, który atakował, oczekując powtórki paniki sprzed ośmiu lat.
Jedną z oznak reformy ukraińskich sił zbrojnych było powstanie bardzo licznego i różnorodnego komponentu wojsk specjalnych, którego żołnierze nie są jednak, w odróżnieniu pod swych zachodnich kolegów, uzbrojeni w – generalnie rzecz biorąc – pochodne AR-15, ale w dużej części właśnie bullpupy, zarówno wywodzące się z własnych linii rozwojowych, prowadzonych od kilkunastu i więcej lat, jak i gotowe modele produkowane na licencji.
Po rozpadzie ZSRR siły zbrojne niepodległej Ukrainy odziedziczyły olbrzymie zapasy mobilizacyjne broni strzeleckiej. Ukraina i Białoruś, bezpośrednie zaplecze zachodniej flanki Układu Warszawskiego, miały być bowiem miejscem formowania wojsk szykujących się do wielkiej operacji „wyzwoleńczej”, po której Moskwa miała przejąć panowanie nad całą Europą. Stąd przeznaczone dla wojsk II rzutu operacyjnego olbrzymie składy z bronią strzelecką – nie tylko bieżącego systemu AK-74 kalibru 5,45 mm, ale i poprzedniej generacji, AK/AKM kalibru 7,62 mm, a nawet jeszcze starszych systemów, pochodzących z II wojny światowej. Kto w latach 90. śledził rynek broni używanej i pozbawionej cech użytkowych, nie mógł przegapić olbrzymiej fali broni sowieckiej, z Lend-Leasu i pohitlerowskiej, która wówczas trafiła do zachodniej Europy właśnie z likwidowanych magazynów ukraińskich. To dzięki niej w 1994 roku na przykład włoskiego Carcano można było kupić za 39 DM, a okupacyjnego Visa po sowieckim wojskowym remoncie za 200. Ech, łza się w oku kręci…
Ilustracje: HOTCORE.INFO, 60МЕНГЕ / CREATIVE COMMONS, WITALIJ KUZMIN oraz autor