To powinien być grom z jasnego nieba, ale zamiast tego na stronie Browninga w katalogu produktów pojawiła się z początkiem roku lakoniczna nota: „Pistolety Hi-Power nie są już produkowane”. A więc – równe 90 lat od powstania – koniec legendy?
Browning HP 1935 jest jednym z najbardziej znanych klasycznych pistoletów wojskowych. W rzeczywistości ani to konstrukcja Browninga, ani nie z roku 1935, a nazwa High Power też pojawiła się dopiero w ostatnim stadium przygotowań do produkcji seryjnej. Nikomu to jednak nie przeszkadza i dziś w galerii użytkowników tej broni mamy zarówno polskiego bohatera wojennego, jak sławnych antyterrorystów SAS, osławionego irackiego dyktatora Saddama Hussajna – i skromnego detektywa policji Detroit na gościnnych występach w Beverly Hills, niejakiego Axela Foleya.
Pistolet powstał w złudnej nadziei na olbrzymie zamówienia armii francuskiej, która w 1921 roku ogłosiła konkurs na broń mającą zastąpić jej barwną, ale kłopotliwą mieszankę najróżniejszych pistoletów i rewolwerów. Nowy pistolet miał mieć kaliber 9 mm, mieścić aż 15 nabojów 9 mm Parabellum, strzelać celnie na odległość aż 600 m, dzięki lufie długości 200 mm i dostawnej kolbie – a przy tym wszystkim ważyć nie więcej niż kilogram.
Do konkursu zgłosili się producenci broni z całej Europy, w tym belgijska Fabrique Nationale d’Armes de Guerre w Herstal koło Liège. FN powstała w latach 90. XIX wieku jako wymuszone przez belgijskie prawo zamówień publicznych konsorcjum wielu małych zakładów z okolic Liège, założone w celu wytworzenia przyjętych wówczas do uzbrojenia 7,65 mm karabinów Mausera Mle 1889. W rzeczywistości za fasadą belgijskich wspólników prawdziwym właścicielem większościowym FN był Ludwig Loewe, założyciel Deutsche Waffen- und Munitionsfabriken (DWM). Po zakończeniu produkcji karabinów belgijskich, na przełomie XIX i XX wieków ultranowoczesna fabryka stała właściwie odłogiem, bo jej berliński właściciel nie był zainteresowany tym, żeby konkurować sam ze sobą. Wystarczało mu problemów z OEWG Steyr, która kłusowała na jego rynkach sprzedając karabiny Mausera – nie potrzebował do tego jeszcze Belgów. Szukając nowego produktu uzasadniającego dalsze istnienie fabryki (której likwidację po wypełnieniu tego zadania postulowali mniejszościowi wspólnicy – zwłaszcza Pieper i bracia Nagant) dyrekcja FN wysłała delegację do Ameryki, by zakupić licencję na produkcję… roweru, ówczesnej modnej nowinki technicznej. Przy okazji poszukiwania welocypedu, który też przywieźli, wysłannicy z Herstal spotkali się – właściwie przypadkiem – z mało jeszcze wówczas znanym, ale dobrze się zapowiadającym konstruktorem broni, niejakim Johnem Mosesem Browningiem