Czechy na naszych oczach wyrastają na największego producenta cywilnej broni palnej – co najmniej w Europie. To już nie tylko Česka Zbrojovka, która produkuje wszystko i dla wszystkich, ale też wiele innych mniejszych firm, o jasno sprecyzowanej ofercie, kierowanej do określonego nabywcy.
Traf chciał (a może nie traf?), że większość tych małych firm zlokalizowana jest na Morawach, czyli tam gdzie leży też Uhersky Brod, siedziba CZUB. Tam znajduje się także firma Arma Zeka, której pistolety prezentujemy w niniejszym artykule. To broń wybitnie wyczynowa, kierowana do strzelców uprawiających konkurencje IPSC. Broń bez kompleksów, zaprojektowana od podstaw i przemyślana w najmniejszych szczegółach. I wyceniona także bez kompleksów – bo solidne wykonanie musi solidnie kosztować. Złudne jest doszukiwanie się zewnętrznych podobieństw do „innych wiodących proszków”, zwłaszcza czeskiej proweniencji – choć, owszem, to groźny dla nich konkurent. Ale te podobieństwa sprowadzają się do ogólnego układu pistoletów: z zamkiem ryglowanym przez przekoszenie lufy, z zewnętrznym kurkiem i mechanizmem spustowym typu SA/DA lub SA. Zaryzykuję tezę, że Arma Zeka P1 to swoista fuzja koncepcji zaczerpniętych po trosze z czeskiej siedem-piątki, a po trosze z amerykańskiej dwa-zero-jedenastki, dostosowana do europejskich realiów wytwórczych i sportowego zastosowania do strzelań dynamicznych.