Niemiecki Umarex był pierwszym koncernem totalnym, oferującym w zasadzie wszystko i w zasadzie dla każdego – w szeroko rozumianej przestrzeni produktów do rekreacyjnego strzelania i spędzania czasu na łonie przyrody
Na naszych oczach zachodzi ciekawa przemiana – otóż obecne Niemcy to już nie są te Niemcy, jakie znaliśmy do tej pory. A zwłaszcza te, które mamy w pamięci z lat młodości i pierwszych podróży na mityczny wówczas Zachód. Tamte Niemcy charakteryzowały porządek, czystość i bezpieczeństwo – nawet, jeśli działo się to kosztem pewnej kostyczności i braku polotu, było to w sumie piękne. Wykolczykowana naćpana młodzież w podartych dżinsach stanowiła delikatny lokalny koloryt, nieprzesadnie obecny na ulicach. Teraz także jest pięknie, ale inaczej: tutejsi zaczynają kombinować, w metrze pojawiają się kontrolerzy biletów (napisy żeby kasować przed wejściem na peron już, widać, nie wystarczają), a czystość jest nieortodoksyjna, porządek zresztą także: coś się spóźnia, coś nie działa, coś się urwało i wisi, tu cieknie, tam kapie… Zupełnie jak we Francji, dłużej niż Niemcy ubogacanej kulturowo przez rozmaitych przybyszów z daleka.
Najciekawszą zmianą jest jednak ów nowy stosunek do przepisów, który najlepiej oddaje klimat ekspozycji koncernu Umarex na tegorocznych targach IWA & OutdoorClassics.
Tak jak rok temu, całe stoisko było podzielone na cztery działy: Classic (tradycyjne wiatrówki), Explore (sprzęt turystyczny, noże itp.), Action (airsofty) oraz Defense – który kontynuuje tradycje najlepszych czasów koncernu z lat 80., gdy panowała szczytowa moda na gazowe pistolety. Do niedawna ten akurat dział wydawał się schodzącym, gazówki po zmianach przepisów odchodziły w cień, zastępowane przez banalne miotacze „gazu pieprzowego”. Ale nagle wybuchła moda na T4E i broń na gumowe kulki, która po lekkim wzmocnieniu strzału okazała się być ciekawą alternatywą dla dawnych gazowców. Dostępna bez pozwoleń, bezpieczna w użyciu – a przy okazji z racji dużego kalibru lufy obiecująca atomowe uderzenie obalające intruza (przeważnie są to obietnice co nieco na wyrost – ale z drugiej strony lepsze coś, niż nic).
Jest popyt, więc jest i podaż – w ten sposób doszliśmy do jednej z najciekawszych premier tegorocznych targów IWA & OutdoorClassics: pneumatycznej strzelby Umarex HDS 68. Technicznie jest to rodzona siostra rewolweru HDR 50, opisywanego przez nas niedawno (STRZAŁ.pl 12/18) – tyle, że większego kalibru (17,3 mm zamiast 12,7 mm), dwustrzałowa i mająca niezwykle ekscytującą postać krótkolufowej lupary. Łamana dubeltówka jest przy tym bardzo prosta w obsłudze