Implementacja unijnej dyrektywy ante portas… dużo się dzieje, trudno się w tym wszystkim połapać. Spróbujmy więc to trochę uporządkować. Zmieniona europejska dyrektywa wymaga implementacji, i to jak najszybciej – powinniśmy jako kraj zrobić to do połowy września, ale nie zrobiliśmy. Trochę trudno zrozumieć dlaczego, wszak czasu było dość. Był nawet przygotowany odpowiedni akt prawny, co więcej: był już w trakcie procedowania w Sejmie, ale okazało się, że tzw. imponderabilia przeważyły.
Przyjrzyjmy się, co konkretnie wymaga wprowadzenia do polskiego porządku prawnego – na liście poniżej jest zarówno to, co zostało zmienione w ostatniej nowelizacji dyrektywy, jak i to co zostało wcześniej implementowane źle, więc teraz trzeba to poprawić. I dlatego warto różne rzeczy w życiu robić od razu porządnie, bo jak się robi byle jak, to robi się dwa razy. Ucieczką od przyjęcia tych rozwiązań do polskiego porządku prawnego może być tylko nie przyjęcie ich w ogóle – ze wszystkimi konsekwencjami, w tym finansowymi. Koncepcje świadomego omijania regulacji, np. przez dosłowne wprowadzanie nic nie znaczących, bełkotliwie przetłumaczonych fraz polskiej wersji językowej dyrektywy, z nadzieją że nikt tego nie zauważy, to dziecinada. Spotkałem się ostatnio z takimi pomysłami: są pozornie atrakcyjne, ale zupełnie nierealne – tylko ośmieszą tych, którzy je proponują, odbierając stronie społecznej atrybut powagi i merytoryczności.
Co prawda już kilka razy w tej czy innej formie opisywaliśmy na naszych łamach te kwestie, ale przypominania nigdy dość: zwłaszcza w obliczu rzeczywistych prac implementacyjnych.
1. Definicje
Zmiany w definicjach (art. 1 dyrektywy) obejmują między innymi nowy podział broni przystosowanej do strzelania ślepakami – na „alarmową i sygnałową” oraz „salutacyjną i akustyczną”. Ta pierwsza ma być wykonana od nowości jako hukowa, a ta druga jest przerabiana na hukową z broni prawdziwej. Mają teraz one zupełnie odmienny status prawny – pierwsza nadal znajduje się poza dyrektywą (ale Komisja UE ma wydać rozporządzenie, które doprecyzuje warunki techniczne, jaki musi spełnić taka „broń”), a druga ma pozostać w tej kategorii, w której znajdowała się przed przeróbką. Czyli na posiadanie przerobionego Brena według dyrektywy musimy mieć pozwolenie na broń kategorii A, a na przerobionego Glocka pozwolenie na broń kategorii B – choć oba już nigdy nie wystrzelą żadnego pocisku, co najwyżej malutką chmurkę gazu łzawiącego, no i zrobią trochę hałasu. Ale już hukowa replika rzeczonego Glocka, od początku wykonana jako taka, nie musi być objęta w państwach UE jakimikolwiek restrykcjami dostępu.
Kolejną kwestią są osławione istotne części broni, które obecne tłumaczenie dyrektywy z angielskiego na polskopodobny oddaje jako „istotne komponenty” – przy okazji myląc pojęcia i wprowadzając spore zamieszanie terminologiczne (np. z wykazu zniknęła baskila, a pojawiła się nieznana w bronioznawczej polszczyźnie „dolna komora zamkowa”). To efekt dyletanctwa firmy wykonującej tłumaczenie oraz braku nadzoru odpowiednich władz (a przy okazji także zapewne braku elementarnej wiedzy merytorycznej tychże). Cóż, tłumaczenie dyrektywy ma już trzy sprostowania, zapewne będzie mieć kolejne.
2. Muzea
Objęcie muzeów i kolekcjonerów reżimem dyrektywy (art. 1 oraz 6) to kolejna nowość, bo do tej pory w ogóle nie zajmowała się ona tym aspektem. Wbrew pozorom zmiana ta może przynieść pozytywne skutki dla strzelców. Dlaczego? Bo umożliwia państwom UE przyjęcie regulacji dopuszczających posiadanie przez kolekcjonerów także broni i amunicji zakwalifikowanej do kategorii A, czyli generalnie zakazanej. Tyle, że musi to być ograniczone wyłącznie do przypadków „indywidualnych, wyjątkowych i należycie uzasadnionych”. Cała sztuka dobrej z punktu widzenia strzelców implementacji dyrektywy będzie więc sprowadzała się do takiego sformułowania zapisów polskiej ustawy o broni i amunicji, żeby z jednej strony oddać tę „wyjątkowość”, a z drugiej umożliwić kolekcjonowanie wszelkiej broni, także maszynowej – nie wprowadzając przy okazji uznaniowości i nie oddając zbyt wielkiej władzy w tym względzie urzędnikom.
3. Znakowanie broni
Znakowanie broni (art. 4) to materia właściwa raczej ustawie o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu bronią i amunicją. W przypadku ustawy o broni należy tylko dopilnować, żeby nikomu nie przyszło do głowy obciążanie strzelców obowiązkiem np. uzupełniania oznakowania broni, zwłaszcza pod sankcją karną.
4. Podkategorie A6 i A7
Opisany w art. 6 dyrektywy dostęp do broni przeniesionej z kategorii B do kategorii A, podkategorii A6 (broń samoczynna przerobiona na samopowtarzalną) lub A7 (broń samopowtarzalna z magazynkami większej pojemności) to jedna z tych spraw, która budzi największe emocje, a jednocześnie jest najbardziej przekłamana w debacie publicznej, szczególnie tej internetowej. Otóż dyrektywa wcale nie zakazuje takiego dostępu, a jedynie przewiduje jego szczególny tryb, zresztą – co dla dyrektywy raczej nietypowe – dość szczegółowo i jednoznacznie tryb ten opisując, zwłaszcza w odniesieniu do podkategorii A7. Jeśli przepisy te zostaną prawidłowo implementowane (w zasadzie wystarczy ich literalne przepisanie), dla strzelców zmieni się bardzo niewiele, o ile w ogóle cokolwiek – tyle, że tu mamy jeszcze jeden dość ważny problem, mianowicie przepisów przejściowych, które zazwyczaj umykają uwadze strzeleckiej społeczności. W Polsce nie mamy bowiem co do zasady do czynienia z przerabianiem broni (które jest w zasadzie zakazane), ile wyrabianiem nowej (w sensie prawnym) broni samopowtarzalnej, co najwyżej z wykorzystaniem części pozyskanych z jednocześnie złomowanej broni samoczynnej. A tego dyrektywa nie zabrania, więc problem broni kategorii A6 en masse nie istnieje – z wyjątkiem indywidualnych przypadków, takich jak np. prywatny import z innych krajów UE, które miały inne regulacje w tym względzie. A to jest materia właśnie dla przepisów przejściowych.
Z kolei broń kategorii A8 – czyli broń długa, którą bez utraty możliwości strzelania można przez skrócenie kolby zmniejszyć do długości poniżej 600 mm – to także zagadnienie raczej teoretyczne. Rzecz dotyczyć może ultrakrótkich aerów i kałachów (ale już nie Mini-Beryla), bo samopowtarzalne wersje pistoletów maszynowych mają status… pistoletów właśnie, więc podkategoria A8 ich nie obejmuje. Te ultrakrótkie uratować może zmiana ich zdefiniowania – gdy będą wprowadzane na rynek jako pistolety, bez kolb, to nie będą w klasie A8, tylko B. A dyrektywa nie zakazuje stosowania kolb dostawnych do pistoletów. Jak widać, rozwiązania są czasami nadzwyczaj proste, tylko trzeba chwilę pomyśleć. I nie przeszkadzać tym, którzy to robią.
5. Pozwolenia na 5 lat
Pięcioletni okres ważności pozwoleń na broń kategorii A i B (art. 6 i 7) to także sprawa, która wygląda na bardzo groźną – i rzeczywiście, źle implementowana może mieć bardzo niedobre konsekwencje dla wszystkich strzelców. Choć ci, którzy mają broń od dawna mogą pamiętać okres, gdy pozwolenia (pod rygorami peerelowskiej ustawy z 1961 roku) wydawane były na trzy lata – i wszyscy mieli jedną datę ich ważności: 31 marca, tylko rok się różnił. Więc jak można się domyślić, każdego roku od połowy marca wszystkie komendy Policji przeżywały oblężenie, bo wszyscy myśliwi i (nieliczni wówczas) strzelcy sportowi stawiali się karnie z pudełkami czekoladek i butelkami bułgarskiego winiaku w ręku, aby udobruchać milicyjne… panie, iżby raczyły przybić stempelek w pozwoleniu. I jakoś z tym musieliśmy żyć.
Tymczasem także ten koszmarny pomysł na „okresowy przegląd pozwoleń w odstępach nieprzekraczających pięciu lat” można okiełznać i nadać mu taką formę, że nikt nie zauważy nawet jakiejkolwiek dokuczliwości tej regulacji. Jak to zrobić? Na razie bez szczegółów – nie chciałbym ułatwiać pracy stronie resortowej, jak przyjdzie do dyskusji w sejmowej komisji, bo sprawa jest akurat naprawdę ważna i to zapewne będzie jedną z osi sporu.
6. Magazynki
Regulacje dotyczące magazynków określonej pojemności (art. 10) stanowią istotę problemu wydzielenia nowej podkategorii broni A7 – i trochę już o tym wspomniałem, przy okazji omawiania czwartego punktu tej wyliczanki. Tego też dotyczą pomysły obchodzenia zapisów dyrektywy poprzez twórcze wykorzystanie jej idiotycznego tłumaczenia – o czym też już wspominałem i z czym akurat pozwolę sobie się nie zgodzić, bo uważam że to droga donikąd.
Jeszcze raz przypomnę, że dyrektywa nie zakazuje posiadania magazynków, tylko obejmuje niektóre z nich pewnym szczególnym trybem dostępu, co do zasady zbieżnym z polskimi pozwoleniami „do celów sportowych”. Czyli w praktyce dla strzelców sportowych wiele tu się nie zmieni, co najwyżej myśliwi używający aery lub kałachy (o ile tacy są) będą musieli zaopatrzyć się w magazynki o mniejszej pojemności, albo nieco ograniczyć faktyczną pojemność tych, które już mają. Istota sprawy sprowadza się tu także do przepisów przejściowych oraz bardzo precyzyjnych zapisów w odpowiednim miejscu ustawy. I znów nie chciałbym teraz wchodzić w szczegóły, żeby nie ułatwiać „onym” (a nam nie utrudniać).
7. Ekb
Zmiany w zasadach funkcjonowania Europejskiej karty broni (art. 12) to problem czysto techniczny, nie polityczny – i wynika ze złego sposobu implementacji dyrektywy na wcześniejszych etapach. Generalnie dyrektywa stosuje podział broni na kategorie według kryteriów technicznych (długa / krótka, powtarzalna / samopowtarzalna, zapłon boczny / centralny, itp.), a następnie do tych kategorii przypisuje minimalne kryteria dostępu, które są wtórne wobec stratyfikacji technicznej. Polski podział broni jest dokonany według kryteriów deklarowanego celu jej używania, które są kluczowe dla wyznaczania kryteriów dostępu i przez to różnicują pozwolenia. Przypisane do poszczególnych pozwoleń zbiory broni są wyznaczane w każdym przypadku według innego klucza (w tym z kuriozalnym odwołaniem do innych przepisów, nawet nie rangi ustawowej, lecz rozporządzenia wykonawczego innej ustawy – jak w przypadku pozwoleń dla myśliwych), bez wspólnej myśli przewodniej i całkowicie wtórnie względem nadrzędnej zasady różnicowania dostępu do broni w funkcji celów używania.
W ten sposób dyrektywa i polska ustawa stanowią dwa osobne światy istniejące równolegle. Można w sztuczny sposób wyznaczyć im punkty odniesienia, niczym most Glienickie na Haweli w Poczdamie, na którym w czasie zimnej wojny dokonywano wymiany szpiegów. Tak zrobiono podczas pierwszej implementacji dyrektywy, gdy nasz kraj wchodził do Unii – i to nawet się w kontekście Ekb sprawdzało, do dzisiaj. Teraz w dyrektywie zmieniły się zasady przewozu na podstawie Ekb broni wewnątrz Unii, przez co polscy myśliwi stracili nagle prawo do wyjazdów na polowania z własną bronią. Bo kiedyś przypisano nam w Ekb kategorię B do wszelkiej broni (niezgodnie z dyrektywą!), a Unia zróżnicowała zasady podróżowania – i na polowania można dziś przewozić tylko broń kategorii C. A w naszych Ekb wpisano literę z dwoma brzuszkami nawet przy jednostrzałowych strzelbach.
8. Kategorie i podkategorie
Choć zmiany klasyfikacji poszczególnych rodzajów broni w kategoriach i podkategoriach (załącznik I) to jedna z ważniejszych zmian wprowadzonych nowelizacją dyrektywy, to z punktu widzenia polskiego strzelca są to w gruncie rzeczy kwestie drugorzędne. W każdym razie do czasu, gdy cała dyrektywa – zarówno jej litera, jak duch przepisów prawa – zostanie prawidłowo wkomponowana w polską ustawę o broni i amunicji. Bo dopóki u nas wszystko jest wrzucone do worka z literą B, dyrektywne subtelności nie dla nas. U nas to wszystko nazywa się kapuśniak na świńskim ryju, specjalność zakładu.