Wprawdzie bardzo powoli, ale trwają prace nad zmianą przepisów dotyczących posiadania broni i amunicji przez polskich obywateli – w dniu kierowania do druku tego numeru miesięcznika prace te były jeszcze dość odległe od końca, ale coś niecoś można już na ich temat powiedzieć
Nie ma co ukrywać – bezpośrednim powodem tego, że w ogóle o zmianie broniowych przepisów zaczęło się głośno mówić, i że mówią o tym politycy (w tym partii rządzącej), jest sytuacja za naszą wschodnią granicą. Rosyjska agresja na Ukrainę, a przede wszystkim heroiczna obrona, do jakiej stanęli Ukraińcy, pokazały na ile ważne jest wojskowe – w tym także strzeleckie – przygotowanie obywateli. Na tym tle zostały boleśnie obnażone zaniedbania, do jakich przez 30 lat pozornego spokoju doprowadzono w Polsce, gdzie praktycznie nie ma żadnej cywilnej infrastruktury obronnej. Od lat nowe budynki stawia się bez zabudowanych w ich piwnicach schronów przeciwlotniczych, których roli nie mogą spełniać hale garażowe, pozbawione wyjść awaryjnych i odpowiedniej filtrowentylacji. W najbardziej eksponowanym i przez to narażonym na ewentualny atak miejscu – w stolicy naszego kraju – nikt w magistracie nie wie nawet, czy i gdzie są jakiekolwiek schrony! Więc nikt ich nie konserwuje, ani nie monitoruje. A na jednego obywatela z pozwoleniem na broń przypada 150 takich, którzy żadnej broni nigdy w ręku nie mieli. Jeśli zsumujemy wszystkich żołnierzy, policjantów, wszelkie inne służby uzbrojone z cywilnymi posiadaczami broni, być może dojdziemy do jednego przeszkolonego na stu nieprzeszkolonych. Tak czy siak – to jest dramat. Jedyna więc dobra strona tej strasznej wojny, toczącej się już piąty miesiąc na Ukrainie, to pewne otrzeźwienie skutkujące jak na razie tylko przeświadczeniem, że tak dalej być nie może i coś jednak trzeba w tym temacie zrobić. Czy rzeczywiście dojdzie do jakiegoś przełomu – to jest jednak na razie kwestia otwarta.
Projekty dwa, a nawet trzy – ale w sumie jeden
O dwóch zgłoszonych w Sejmie projektach już na naszych łamach pisaliśmy, pokrótce też prezentowaliśmy ich najważniejsze zapisy – od strony praktycznej, czyli tej która najbardziej interesuje strzelców ( 5/22). Przypomnijmy, że projekt pierwszy – nowej ustawy – zgłosiło ugrupowanie Kukiz’15 Demokracja Bezpośrednia, wsparte przez posłów PiS. A projekt drugi – nowelizacji ustawy obecnej – zgłosiła Partia Republikańska, także przy wsparciu posłów PiS. Teraz, jak wszystko na to wskazuje, dojdzie do nich jeszcze projekt trzeci, zgłoszony przez Solidarną Polskę. A w tle czai się czwarty, który miałaby ochotę zgłosić partia OdNowa, kolejne obok Partii Republikańskiej ugrupowanie frakcyjne w ramach Zjednoczonej Prawicy, powstałe na gruzach poprzedniej partii pana Jarosława Gowina. Wszystko więc na razie rozgrywa się wokół koalicji rządzącej, bo zarówno OdNowa, Partia Republikańska, Solidarna Polska, ale i ugrupowanie Kukiz’15– choć to ostatnie nieformalnie – należą do większości sejmowej, wspierającej obecny rząd. Ale może być jeszcze projekt piąty, rządowy (prawdopodobnie jest on nawet gotowy, jednak póki co nikt nie pali się do pokazania go publicznie). Skądinąd słyszeliśmy, że także Konfederacja ma na „w razie czego” przygotowany jakiś projekt, a nawet dwa (zmiany ustawy i nowej ustawy).
A co na to wszystko zasadniczy trzon koalicji rządzącej, czyli Prawo i Sprawiedliwość? Otóż władze tej partii postawiły sprawę jasno: całe towarzystwo strzeleckie musi się porozumieć i wygenerować jeden, wspólnie popierany projekt, który wówczas zostanie skierowany pod obrady. I który – jeśli będzie poprawny legislacyjnie – ma szanse zostać uchwalony, oczywiście po wcześniejszym przepracowaniu i naniesieniu poprawek zgłoszonych przez partię i resort Spraw Wewnętrznych.
Ale jak uwspólnić projekt nowelizacji starej ustawy z projektem ustawy zupełnie nowej, zrywającej z ogonem przeszłości w postaci starej, peerelowskiej ustawy o broni i amunicji z 1961 roku?
Ilustracje: archiwum redakcji