Niepowodzenie planów ofensywnych na Wschodzie i wzmożone zużycie amunicji przez broniące się oddziały wywołały poważny kryzys zaopatrzeniowy w Niemczech, zmuszający do intensywnego poszukiwania materiałów zastępczych dla rzeczy nawet tak niegdyś wszechobecnych i łatwo dostępnych, jak skorupy granatów ręcznych.
Wzmożone zużycie amunicji na froncie w Ukrainie, o którym słyszymy wciąż w telewizji, to nic nowego. W sierpniu 1942 roku zużycie amunicji przez niemieckie wojska lądowe na froncie wschodnim wyniosło 143 624 ton – czyli ponad 4600 ton dziennie. Tendencja była przy tym rosnąca, zużycie amunicji coraz większe, a tymczasem produkcja i zdolności transportowe spadały na skutek rosnących bombardowań oraz coraz bardziej dla wszystkich widocznego wyczerpywania
surowców. Rok później samych tylko granatów 105 mm do lekkich haubic polowych wystrzelono w tym samym miesiącu 3,6 mln, podczas gdy wyprodukowano i dostarczono jedynie 2,8 mln. Główny kwatermistrz OKH zapisał w dzienniku bojowym: „Jeśli walki na Wschodzie będą nadal trwać na taką skalę, to zaopatrzenie w amunicję może nie być zagwarantowane”.
W całym przemyśle zbrojeniowym trwało gorączkowe poszukiwanie substytutów. W jego ramach dr Erich von Holt z zakładów Westfälisch-Anhaltische Sprengstoff-Actien-Gesellschaft (WASAG) w Reinsdorfie otrzymał bezrozpuszczalnikowy materiał wybuchowy z recyklingu składników pozyskanych ze zdobycznej amunicji nietypowej – czyli do tych nielicznych modeli dział, które nie zostały włączone do arsenału niemieckich sił zbrojnych, jak również niszczonych do tej pory resztek i odpadów technologicznych z krajowej produkcji. Z przetworzenia tych składników powstał nowy materiał nazwany nipolitem, składający się z 25% pentrytu (PETN), 25% nitroglikolu i w około 50% z nitrocelulozy.
Ilustracje: archiwum autora i FORUMWW2.RU