Wypełniliśmy ustawowe warunki, Komendant Wojewódzki Policji pozytywnie rozpatrzył nasz wniosek (no bo przecież inaczej nie mógł), mamy pozwolenie na broń kolekcjonerską i możemy zacząć ją zbierać. Czy wszystkie ładnie wyglądające okazy są warte, by trafić do naszej kolekcji?
W polskiej rzeczywistości kolekcjonerzy broni palnej nigdy nie mieli lekko. W XIX stuleciu zaborcy zniszczyli zbiory o niewyobrażalnej wartości. Dwudziestolecie międzywojenne było za krótkie, żeby odbudować kulturę kolekcjonowania, potem okupanci skutecznie walczyli z posiadaniem wszelkiej broni. Okres peerelowski to czas „pozbawiania cech użytkowych” – dziurawienia luf i bębenków w muzealnych okazach, które odbywało się w zgodzie z prawem i jednocześnie z jawnym jego pogwałceniem, polegającym na działaniu wbrew ustawowej ochronie zabytków.
Teraz w końcu jest jako-tako. Oczywiście do ideału daleko, no ale najgorzej nie mamy i wreszcie możemy kolekcjonować działającą broń palną: bez wiercenia, piłowania, spawania, niszczenia po prostu. Na nasz rynek napływa bardzo dużo broni historycznej z krajów o dalece dłuższej historii zbieractwa zabytków tego typu. Niestety – bardzo często są to egzemplarze, których tam skąd przybyły nikt nie chce, zaś u nas traktowane są jako okazy o Bóg wie jakiej wartości: bo do przecież długa parabelka artyleryjska, snajperski Lee-Enfield albo Mauser C/96 czy Vis! Tylko że Parabellum złożone z pięciu różnych egzemplarzy pochodzących od trzech producentów zacina się po każdy strzale, karabin Lee ma niemiecką lunetę i osadę potraktowaną farbą olejną, Mauserowi – odrdzewionemu Fosolem i oszlifowanemu gruboziarnistym płótnem ściernym i pooksydowanemu na zimno – skorodowaną u wylotu lufę skrócono tak, że pistolet postradał muszkę, zaś kompletnie zniszczonego Visa z roku 1939 „odnowiono” bardzo fachowo i teraz wypolerowany na lustrzany połysk świeci się jak psu nos, ma polskiego orła i rok produkcji 1938. Rok inny, bo na końcu zardzewiała dziewiątka wyglądała jak ósemka, orzełek też taki bardziej współczesny – ale ludzie i tak kupią, a jeszcze po rękach całować będą! To niestety nie jest fantazja: każdą tę broń maiłem w rękach, a właściciele byli dumni z posiadanych rarytasów…
Tymczasem znający się na rzeczy kolekcjonerzy i znawcy tematu do określenia stanu zachowania historycznych egzemplarzy broni na całym świecie posługują się międzynarodowymi standardami. Dokładnie przed sześćdziesięciu laty, w roku 1956 opracowano Condition Standards for Antique Firearms, czyli Klasy Zachowania Stanu Zabytkowej Broni Palnej, których mamy siedem. Ich gradację i wymogi dla zakwalifikowania w poszczególnych klasach prezentujemy w tabelce