W młodości – jak wówczas każdy szanujący się licealista z ambicjami – zaczytywałem się poezją, i zasłuchiwałem poezją śpiewaną, jak to się w tamtym czasie nazywało. Połowa lat 70. obfitowała w wykwity studenckiego życia artystycznego, mniej lub bardziej udane. Jednym z niewątpliwie najbardziej udanych zjawisk był Edward Stachura, którego przywołana w tytule piosenka-wiersz irytowała mnie jednak niepomiernie powtarzanym w nieskończoność brakiem zdecydowania podmiotu lirycznego: no żesz zdecyduj się wreszcie, za późno czy nie! Okazuje się, że są czasami sytuacje, że nie wiadomo. I że Sted jednak wielkim poetą był.
Oto jeden z aktywnych posłów kadencji poprzedniej i obecnej, należący do partii trzymającej poprzednio władzę (czyli obecnie już jakby mniej), przygotował – w ramach kolejnej „deregulacji” – pakiet nowelizacji do ustawy o broni i amunicji. Z pozoru minimalistyczny (zaledwie dwie zmiany), ale trafiający w sedno: gdyby to przeszło, zmiany byłyby wreszcie fundamentalne. Ten sam poseł w poprzedniej kadencji także przygotował i przepchnął pakiet nowelizacji w ustawie o broni, w ramach innej „deregulacji” – tyle, że wówczas zmiany te trafiały kulą w płot, nie wnosząc nic konkretnego (może poza jedną). Wówczas pan poseł nas nie wysłuchał (argument, że cała deregulacja dotyczy kilkudziesięciu ustaw, więc nie było czasu omawiać ich wszystkich z ekspertami, brzmiał… dyskusyjnie) – ale teraz najwyraźniej już tak. Tylko czy teraz są szanse na przeforsowanie tej jego ustawy? Najwyraźniej nie. Pan poseł spóźnił się z tymi propozycjami co najmniej pół roku. A może jednak nie spóźnił?
W innym miejscu politycznej menażerii rozgorzał spór o objęcie myśliwych – a wraz z nimi wszystkich innych strzelców – cyklicznymi badaniami lekarskimi. Gwoli prawdzie, to właśnie zdjęcie z myśliwych tego obowiązku było tą jedyną konkretną zmianą z wątku powyżej, uchwaloną w poprzedniej kadencji. Ale jak widać zmianą niezbyt trwałą, skoro znów budzi emocje. Badania takie są traktowane przez pomysłodawców – lewackie jaczejki, które opanowały ministerstwo środowiska – jako dotkliwa kara dla posiadaczy broni, mająca ich zniechęcić do posiadania. Ale jakość kadr w lewackich jaczejkach jest dość… no… jest. Bo w przestrzeni publicznej dyskusji pojawiło się wdrożenie postulatu badań „dla wszystkich” w drodze rozporządzenia wydanego przez… ministra od klimatu i środowiska. Ktoś coś słyszał, jakieś dzwony, ale to były dzwonki ekologicznych rowerów, chyba. Teraz rozstrzygnięcie, czy ktoś z jaczejek się spóźnił, czy pospieszył z tematem, będzie zadaniem. Trudnym.
Z drugiej strony, czegoż to można wymagać od koalicji, która na czele sejmowej komisji śledczej stawia intelektualistę, lokującego Powstanie Warszawskie w roku 1988 (czyli bardzo dawno, z jego punktu widzenia) i mającego problemy ze zrozumieniem istoty pojęcia cytatu? Więc skoro minister sprawiedliwości może – we własnym mniemaniu – dowolnie odwoływać i powoływać prokuratorów (także na nieistniejące stanowiska), a premier obwieszczać światu „przywracanie praworządności” w sytuacji jawnego i ostentacyjnego łamania przepisów obowiązującego prawa przez podległych mu urzędników – to i jaczejka lewackich ekologów może wydać rozporządzenie nakazujące lub zakazujące czegoś wszystkim, bo dlaczego nie?
Pozostaje pytanie, czy jest już za późno na opamiętanie, czy jeszcze nie jest za późno? Nadzieja w rolnikach, i że wiosna przyjdzie szybko…
Zatem oczekując rychłego nadejścia wiosny zapraszam Państwa do lektury naszego czasopisma – papierowo lub elektronicznie – oraz oglądania kolejnych odcinków KINO STRZAŁ.pl na kanale YouTube.