Kanadyjski premier Justin Trudeau, do tej pory znany przede wszystkim z doklejania sobie sztucznych brwi i malowania buzi na czarno (co budzi wyjątkowo negatywne emocje po południowej stronie granicy, jako zachowanie jednoznacznie rasistowskie), przeforsował kolejne obostrzenia prawa do posiadania broni – tym razem chodzi o zakaz dotyczący „broni szturmowej” (assault weapons), czyli karabinów i karabinków typu AR. Od początku maja nie wolno ich importować do Kanady, przewozić wewnątrz kraju oraz sprzedawać – a od kwietnia 2022 roku nie będzie ich wolno także posiadać. Ci, którzy takie karabiny dziś mają i do tej daty swojej broni się nie pozbędą, automatycznie staną się przestępcami – jak ktoś ich złapie z aerem, rzecz jasna, bo na kontynencie amerykańskim nie działają jeszcze europejskie systemy powszechnej inwigilacji i rejestracja dotyczy wyłącznie broni maszynowej.
Oczywiście kanadyjskie zakazy dotyczą wyłącznie obywateli, wojsko i służby państwowe są z nich zwolnione. Bezpośrednią przyczyną wprowadzenia tych restrykcji były wydarzenia z 19 kwietnia tego roku, gdy w strzelaninie jaka miała miejsce na terenie Nowej Szkocji zginęły 23 osoby – choć zabijanie ludzi było i jest w Kanadzie cały czas nielegalne, bez względu na rodzaj narzędzia. Wiara, że obłożenie anatemą pewnych typów broni czemukolwiek zaradzi, pachnie taką głupotą, że aż trudno podejrzewać o nią zawodowych polityków, choćby nawet mieli doklejane brewki lub zdradzali inne przejawy zdziecinnienia. Tu chodzi o coś więcej. Kolejny raz lobby pięknoduchów, chcących zaprowadzić wszechświatowy komunizm, użyło pretekstu dla zmniejszenia sfery wolności – trzeba jednak zauważyć, że pretekstem tym były przestępcze działania bardzo złego człowieka, ewidentnego szaleńca.
Nie szedłbym tak daleko w podejrzewaniu spisków, żeby rozważać możliwość podstawienia jakiegoś straceńca do wykonania misji zleconej przez jakichś iluminatów, bo w świecie Zachodu poświęcenie życia nawet kilku niewinnych osób nie mieści się w kanonach politycznego myślenia. Inaczej jest na Wschodzie, gdzie wysadzenie w powietrze kilku wieżowców wraz z mieszkańcami, żeby uzyskać pomocne dla rządu antyterrorystyczne wzmożenie, jest jak najbardziej realne i wręcz prawdopodobne. Trudno powiedzieć, gdzie my jesteśmy na tej skali – chciałbym wierzyć, że na Zachodzie. Ale to przecież u nas służby podbechtywały niezrównoważonego psychicznie naukowca do wysadzenia w powietrze budynków parlamentu, sklecając mu całą „siatkę konspiracyjną”, gdzie poza owym człowiekiem wszyscy pozostali byli agentami służb specjalnych…
W każdym razie warto rozważyć, czy nie jest korzystne dla środowiska praworządnych, miłujących prawo obywateli, zainteresowanych posiadaniem broni palnej, utrzymanie – a może nawet wzmocnienie – kontroli stanu psychicznego i psychologicznego osób ubiegających się o uzyskanie dostępu do broni. A potem taki dostęp dzierżących… Lepiej bowiem zawczasu wyłuskać i wyeliminować jednego szaleńca ze stada, niż narazić całe stado na konsekwencje spowodowane obłędnym działaniem tegoż. Zawsze zapobieganie jest znacznie lepsze, tańsze i skuteczniejsze, niż leczenie skutków – co dotyczy wszystkich aspektów naszej rzeczywistości, jak się okazuje. W tym wypadku także gospodarczej: szacuje się, że w Kanadzie obecnie jest coś około 85 tysięcy sztuk zakazanej obecnie broni – a to ma już bardzo realny wymiar ekonomiczny. Ale co tam ekonomia, idee nadwartościowe górą!
Na pohybel postępakom, iluminatom i chińskiej zarazie (do której już zdaje się nieco przywykliśmy) zapraszam Państwa do lektury kolejnego – czerwcowego – numeru : papierowo, elektronicznie i na stronie internetowej www.strzał.pl