Na początku 2016 roku Kimber zaskoczył wszystkich premierą K6s: pierwszego rewolweru konstrukcji i produkcji marki, która swą pozycję zbudowała na pistoletach samopowtarzalnych. Chwilę to potrwało, ale w końcu i w nasze ręce trafił jego egzemplarz.
Amerykański rewolwer Kimber K6s był jedną z niespodzianek SHOT Show w roku 2016. Producent, który zbudował swoją markę na klonach Jedenastki, nagle zaproponował rewolwer. Odważne posunięcie w kraju, w którym rynek rewolwerowy podzielony jest od dziesięcioleci niemal bez reszty między S&W i Rugera, a kiedyś jeszcze Colta. W dodatku rewolwer uchodzi za broń niemalże archaiczną, a w Europie patrzymy na Amerykanów z tą ich nieuleczalną miłością do bębenkowców z pewnym politowaniem.
Oczywiście Kimber to nie żadna banda naiwnych marzycieli, więc premierę poprzedziło badanie rynku, z którego wynikło, że mimo wszelkie przemiany, wraz z przesunięciem się popytu z myśliwskiej broni długiej na krótką do samoobrony i prawnymi ograniczeniami pojemności magazynków, odrodził się popyt na małe, nowoczesne rewolwery samoobronne do skrytego noszenia.
Kimber reklamuje swój nowy rewolwer z wyłącznym samonapinaniem (DAO) i wewnętrznym kurkiem jako „najmniejszy sześciostrzałowy rewolwer .357 Magnum świata” – oferując ciekawą kombinację małych wymiarów, potężnego naboju i pojemności o jeden nabój większej od głównych konkurentów, Rugera SP101 i S&W 360